Zapraszam do posłuchania i przeczytania treści z mojego podcastu, który niedawno uruchomiłem. Zaproszeni gości i tematy, które tam się będą pojawiać łączy wpływ technologii na nasze życie.
Dzisiaj zapraszam do przeczytania poniższej transkrypcji albo wysłuchania rozmowy z Krzyśkiem Nowakiem i Pawłem Badurą z Earborne Media – o tworzeniu słuchowiska dla komiksu „Róża, a co chcesz wiedzieć?„, rynku polskich podcastów czy rekrutacji za pomocą audio. Zapraszam do lektury / wysłuchania!
Artur: Jesteśmy live, witam bardzo serdecznie! Moimi gośćmi dzisiaj są Paweł i Krzysiek, którzy reprezentują taką fajną, dziwną firmę – to się nazywa Earborne Media, która robi… Co robi Earborne Media?
Paweł: Cześć w ogóle! Co robi Earborne Media? Earborne Media bawi się audio. Zaczęliśmy od podcastów, ale też tematem dzisiejszej naszej rozmowy będzie coś, co zrealizowaliśmy i niekoniecznie jest podcastem, a jest… No właśnie. Chyba audio-komiksem? Chyba tak to sobie nazwaliśmy, bo my stoimy za realizacją „Róży” („Róża, a co chcesz wiedzieć?”), o której było głośno teraz, czyli wersji audio drugiej części Twojego komiksu.
Potwierdzam.
Paweł: Tak było…
To znaczy ja sobie to nazwałem w wewnętrznym… Wewnątrz tutaj mojego kręgu projektów, że to jest po prostu… słuchowisko; że Panowie zrealizowaliście słuchowisko na podstawie komiksu. Nie jest to podcast, nie jest to audiobook – bo tam jest naprawdę dużo gry aktorskiej i nie można powiedzieć, że to jest po prostu przeczytanie tekstu, który znajduje się w tym materiale, więc ja bym go tak nazwał trochę może na wyrost, ale jednak, że to jest słuchowisko.
Paweł: Tak, to przede wszystkim nie był też audiobook, bo stanęliśmy przed tym wyzwaniem, żeby dobrze przekazać w audio komiks, bo jednak odbiorcami przede wszystkim tutaj były dzieci – młodsze lub starsze – i też to udźwiękowienie też jest troszeczkę bardziej przerysowane niż w tradycyjnych audiobookach właśnie ze względu na to, że to był komiks. Jakby to była książka, to też inaczej byśmy do tego podeszli, a komiks rządzi się troszeczkę innymi prawami, więc stwierdziliśmy, że słuchowisko, czyli wersja audio komiksu też może się troszeczkę innymi prawami rządzić.
Krzysiek: No i to był w ogóle świetny kierunek. Zauważmy, że od jakiegoś czasu słuchowiska dopiero wracają do łask. Wszyscy zapomnieli o nich na bardzo długi czas, a teraz nagle jakby już zainteresowanie z powrotem wzrosło przez to, że rynek audio tak się rozkręcił. Podcastów słucha bardzo wiele osób, audiobooków słucha bardzo wiele osób. Jak się okazuje – przynajmniej na tych dużych platformach streamingowych – to jest zrobione właśnie w formie słuchowisk. W sensie nie, że podcasty i nie audiobooki też, tylko właśnie słuchowiska audio, jakieś seriale audio – to one faktycznie bardzo dobrze „zażarły”. Te bardziej komiksowe wydaje mi się, że dopiero zaczną się pojawiać. W pewnym sensie możemy powiedzieć, że jesteśmy tutaj chyba jakimiś pionierami z tym projektem.
Myślę, że jeśli chodzi o komiksy to ja nie słyszałem na pewno w Polsce o takich próbach, więc faktycznie możecie sobie Panowie przypiąć ordery do dumnie wypiętych piersi. Szczególnie, że też ten komiks nie pojawił się znikąd, tylko on został stworzony we współpracy… To znaczy komiks… słuchowisko!; we współpracy z dużym klientem.
Paweł: No tak. Tutaj jakby klientem bezpośrednim naszym w przypadku wersji audio słuchowisk. Cały czas mam na końcu języka, żeby tutaj dokończyć, że to audiobook, ale nie…
Właśnie w takiej kategorii jako audiobook jest dostępny na platformie EmpikGO, bo to EmpikGO, z którym pracujemy już dosyć długo zamówił u nas produkcję właśnie tego, a z Empikiem współpracujemy już od dłuższego czasu przy wielu projektach i już trochę tych produkcji naszych w ich zasobach jest dostępnych.
Możemy wszyscy podziękować Empikowi, bo też ja jako twórca czuję się w obowiązku powiedzenia, że super jest jeśli taka twórczość ma możliwość potem bycia rozprowadzaną szeroko. Z tego, co widziałem ostatnio – małżonka zrobiła zdjęcie dla mnie w piątek, nie wiem, czy Wam pokazywałem, chyba nie jeszcze – Wasze słuchowisko, zrealizowane właśnie dla EmpikGO jest wyświetlane na dużych ekranach lcd przy wejściach do Empiku, przynajmniej w Warszawie, to było w dwóch miejscach. Tak więc chapeau bas – bo się okazuje, że Empikowi chyba spodobało się i sam to promuje, co mu się też bardzo chwali. Ja mam taką informację zwrotną od ludzi – od słuchaczy i słuchaczek, którzy już gdzieś tam zanurzyli się w ten produkt – że im się podoba, że jest fajne; że pomimo tego, że nie słyszą szelestu książek ani też nie śledzą losu tych postaci na kartce to dobrze im się to wkłada do głowy i że w trakcie podróży samochodem było to słuchane kilka razy i że jest to ok. Myślę, że jest to najlepsza recenzja, bo to znaczy, że te dzieciaki, które są odbiorcami po prostu mówią „Kciuki w górę! Róbcie kolejne części”.
Paweł: No właśnie, zwłaszcza, że dzieci nie owijają w bawełnę. I mówią dokładnie to, co myślą.
Niestety…
Krzysiek: Może i stety w tym przypadku, nie?
Paweł: Może i stety w tym przypadku, ale ogólnie to nie. Mogę tutaj przybić piątkę z Arturem, że… niestety (śmiech).
Tak, ale tutaj jeszcze kwestia tej konsumpcji – czy to jest w samochodzie? Czy to jest tylko wersja audio? Ja po swoich dzieciakach widzę ich odbiór taki, że najlepiej się im tego słucha mając przed oczami też komiks, to jest jakby najwygodniejsza forma i tak też tutaj staraliśmy się to ograć, wsadzając tam na dobrą sprawę narratora tylko i wyłącznie w te kwestie, które nie były do ogrania w wersji audio tylko i wyłącznie głosami aktorskimi i efektami dźwiękowymi, więc tym narratorem też się pare razy wspomagaliśmy. Przede wszystkim budując i opisując scenę kolejnego rozdziału. No i tutaj jeszcze też – bo o tym nie powiedzieliśmy, a to też chyba powinno paść – może ktoś myśli, że jak Empik tutaj stoi za tą produkcją, to trzeba za nią zapłacić. A ona jest właśnie dostępna w tym pakiecie, który tylko i wyłącznie wymaga rejestracji. Po rejestracji ten Empik Premium Free – chyba tak to się nazywa dokładnie – cała „Róża…” w wersji audio jest dostępna dla wszystkich publicznie.
No i to jest dobra informacja, szczególnie, że zbliżają się wakacje. I tak powiem szczerze, że chyba celowaliśmy wszyscy, żeby ukazało się to słuchowisko przed końcówką czerwca. Ja powiem Wam, że wczoraj byłem na przestawieniu na bazie „Róży…”. Klub Komediowy Michał Sufin, którego bardzo serdecznie pozdrawiam, zrealizował wraz z grupą wspaniałych aktorów improwizację na ten temat, wariację. Wyglądało to tak, że oni nie wiedzieli przed samym występem jakie części i które rozdziały będą wybrane. Był tam duży wyświetlacz, to znaczy był rzutnik, który pokazywał te rozdziały. Oni na początku czytali, czyli była to troszkę właśnie taka próba stworzenia na żywo słuchowiska, bo były i dziwne wyrazy, i próby odtworzenia wszystkich tych dźwięków i sytuacji, które się działy na komiksowych kadrach. Potem improwizowali jeszcze z takim założeniem, że oczywiście to musi być nastawione pod kątem takich intelektualnych wyżyn dla dzieciaków, które były licznie reprezentowane na sali. Ja zwijałem się ze śmiechu. Bez dwóch zdań to, co oni wykonywali, wiedząc jeszcze to, że do tego jeszcze można dołożyć kupę innych, fajnych rzeczy… To powiem Wam, że to jest niewiarygodne.
Natomiast powiedziałem to dlatego, żeby po prostu też Wam przybliżyć, że na bazie nawet takiego słuchowiska myślę, że można by zrobić jeszcze wiele innych, ciekawych produktów. Przy okazji mam pytanie – czy to była najtrudniejsza Wasza produkcja, z jaką mieliście do czynienia w ramach Earborne Media?
Krzysiek: No właśnie. ‘Najtrudniejsza’ to jest bardzo względne określenie. Na pewno była najbardziej interesująca w warstwie audio jeśli chodzi o skalę tego, jak to zrobiliśmy, bo do tej pory nieczęsto decydowaliśmy się na coś, co jest w takim stopniu udźwiękowione. I to nawet nie z tego względu, że my tego nie chcieliśmy, tylko po prostu zazwyczaj nie było takiej potrzeby ze strony klienta. Chociaż my zawsze byliśmy bardzo chętni do tego, żeby robić rzeczy w takim stopniu udźwiękowione, więc na pewno była jedną z bardziej ambitnych rzeczy, które w Earborne zrobiliśmy.
Też z perspektywy logistycznej, bo jednak trzeba było trafić do tych wszystkich ludzi – po czym się okazuje, że tutaj ktoś jest na Islandii, ktoś jest w Wielkiej Brytanii, ktoś jest w Japonii i w dalszym ciągu udało się od nich zebrać te nagrania. Już na tym etapie wiedzieliśmy, że ok – już chyba jesteśmy na bardzo dobrej drodze do osiągnięcia sukcesu, bo największym naszym zmartwieniem było czy uda nam się faktycznie nagrać te wszystkie osoby, które udzieliły głosu we własnej osobie w „Róży…”, co swoją drogą było w ogóle strzałem w 10tkę moim zdaniem, bo to też nadaje jej dość unikatowy charakter. Ze strony montażowej? No cóż, tutaj zostawię głos Pawłowi, bo jednak to było przede wszystkim na jego barkach.
Paweł: Tak. To znaczy nie wiem, czy najtrudniejsze. Na pewno było to wyzwanie i na pewno była wielka radość i w ogóle zapał do tego, żeby to robić. My mieliśmy taką rozgrzewkę dosłownie chwilę wcześniej, bo też – tak jak już wcześniej Krzysiek wspominał, ale pewnie będziemy o tym jeszcze później rozmawiać – my mamy troszeczkę inne podejście do podcastów.
Tych, które słuchamy i które chcielibyśmy produkować. Tutaj największą ‘przeszkodą’ – może nawet tak bym to określił – wśród naszych klientów jest to, żeby jednak przełamać te stereotypy i żeby to nie były tylko i wyłącznie rozmowy i wywiady, ale żeby to udźwiękowienie stało na wysokim poziomie. Na początku roku, a właściwie to na przełomie roku udało nam się namówić do takiego podejścia jednego klienta.
Tam faktycznie były rozmowy z ekspertami prowadzone przez hosta – cały czas tego samego, przez cały sezon. Natomiast na początku tych rozmów i w trakcie też przekazywaliśmy słuchaczom taką wersję właśnie aktorską, w pełni udźwiękowioną – takich scenek krótkich. Między 2,5 a 7 miała chyba najdłuższa patrząc na obydwie części w danym odcinku. I tam faktycznie przewinęło nam się sporo aktorów. Niektórzy nawet aktorzy ci sami, którzy występowali w „Róży…”. I to też jest w ogóle wielki ukłon w ich stronę, bo odgrywali zupełnie inne role. No i tacy „Pogromcy smoka” – kto słuchał, ten wie…
Hahahaha…
Paweł: …właśnie w tej wersji dla klienta w sumie korporacyjnego wcielali się w ogóle w zupełnie inne role, więc akurat było tak, że „Pogromców smoka” i ostatnie scenki dla tego klienta nagrywaliśmy w ten sam dzień. Na koniec zostawiłem właśnie informację: „Chłopaki, teraz będziemy krzyczeć do mikrofonu grając w gry RPG i będziecie udawać Pogromców Smoka, którzy chcą…”; tam było chyba coś z jednorożcami? Bo Róża coś powiedziała; wymyśliła sobie postać o jednorożcach.
No więc tak, to było wyzwanie. Logistycznie to już tak, jak Krzysiek powiedział – to wszystko skumulowało się do określenia, że to był trudny projekt, ale mimo tego, że trudny, to i tak się przy nim świetnie bawiliśmy. I chyba to zresztą też słychać, bo sami jak nagrywaliśmy z Tobą, i z Różą, i z Maliną, no to też bawiliśmy się wtedy w studio wyśmienicie.
I chyba nawet wszyscy aktorzy, i wszyscy ci, którzy nagrywali gdzieś tam zdalnie to też staraliśmy się, żeby jednak ten klimat zabawy był utrzymany. Część z nich była nagrywana również w domowych zaciszach, bo tutaj akurat Martyna i Janina nagrywały u siebie w domu – w tym wypadku akurat z moją obecnością, więc tutaj też widać było, że każdy jest zaangażowany i chce się też dobrze bawić nagrywając coś, co powinno też bawić innych i to wyśmienicie słychać w tych głosach.
Powiedzieliście o tym, że nagrywaliście w wielu lokacjach, a faktycznie część osób znajdowała się nawet na innej wyspie; czy też po prostu znajdowała się na wyspie. Jak to się logistycznie odbywało? Czy Wy wysyłaliście do nich sprzęt, z którego oni korzystali?
Krzysiek: Właściwie to skorzystaliśmy z kilku różnych rozwiązań. To chyba z Przemkiem Staroniem zrobiliśmy to tą drogą ze względu na to, że on mieszka w Trójmieście, że do niego wysyłaliśmy sprzęt i przeprowadzaliśmy cały online’owy tutorial jak może z niego skorzystać, żeby później go odesłać z powrotem. Natomiast mieliśmy strasznie dużo szczęścia jeśli chodzi o osoby będące za granicą, bo na przykład Dorota, okazało się, że ma cały sprzęt do podcastingu w domu, bo jej chłopak prowadzi podcast.
Tak samo no Krzysztof Gonciarz z wiadomych powodów no też ma cały sprzęt u siebie, więc na szczęście udało się to na tyle dobrze i dobrze się złożyło, że faktycznie sprzęt nie był tutaj największym ograniczeniem. A ci, którzy byli rozrzuceni po Polsce jeśli tylko mieliśmy taką możliwość, to po prostu też przyjeżdżaliśmy z nagraniem. Z Martyną chociażby i z Janiną Paweł nagrywał będąc u nich, więc w zasadzie przetestowaliśmy już wiele tych rozwiązań będąc na nagraniach zdalnych.
I jak się okazuje nie jest to zbyt problematyczne żeby nagrać coś zdalnie, a jednocześnie zadbać o odpowiednią jakość, bo rozwiązań na to tak naprawdę nie brakuje. Także jakby też trochę zahaczając bardzo delikatnie o już inny temat też niespecjalnie zgadzamy się ze stwierdzeniem, że: „nie no, tutaj nie dało się tego zrobić w wysokiej jakości, bo ktoś tam był gdzieś daleko”. To nie był case w tym przypadku znowu.
Jasne. Tak jak teraz my nagrywamy. Nie znajdujemy się w jednym pomieszczeniu, tylko robimy to za pomocą strony internetowej – usługi typu ZenCast, która – jak się okazuje – wcale, ale to wcale nie odbiega jakością właściwie od takiej – w moim przekonaniu i z tego, co słyszałem od innych rozmówców, z którymi nagrywałem – od jakości radiowej. Jeżeli ma się odpowiedni sprzęt i to nie jest „pchełka” – mikrofon za 10 złotych, to właściwie można siedzieć w domu, odpalić stronę internetową i zaprosić do tego ludzi z całego świata i faktycznie nie trzeba nawet jeździć specjalnie. Chociaż myślę, że w waszym wypadku – no właśnie… jak to jest? Czy wy wolicie robić zdalnie takie nagrania, czy jednak wolicie uczestniczyć w nich fizycznie i osobiście rozmawiać z tymi osobami?
Paweł: Oj, zdecydowanie wolimy jeździć! W trakcie pierwszego lockdownu i w ogóle jakby na początku Covida, od marca do w sumie drugiej połowy 2020 roku mieliśmy tych nagrań ze względu na konieczność – tych właśnie zdalnych i z wysyłaniem sprzętu – sporo. Natomiast jeśli to jest osoba, która niekoniecznie ma doświadczenie z mówieniem do mikrofonu – tak też trzeba sobie powiedzieć – że to trzeba jednak się troszeczkę ograć z tym. Niektórzy oczywiście mają talent i od razu (umieją), natomiast ten stres gdzieś tam zawsze jest.
Po drugie sprzęt, który niekoniecznie zna dana osoba – więc to jest kolejny element stresogenny. Natomiast jak jest ktokolwiek od nas na tym nagraniu, kto wytłumaczy i zawsze ociepli wizerunek tego złowieszczego mikrofonu, który pożera te wypowiedzi to to jest zupełnie inne podejście tych osób, które nagrywają. Oprócz tego jakieś relacje też są wtedy budowane i jakiś small-talk dookoła tego też jest przez nas uprawiany.
Oprócz tego, że te relacje są w ten sposób nawiązywane, to stres też jest w ten sposób łagodzony i widzimy różnicę faktycznie – nawet w osobach, które nagrywamy kilkukrotnie. I jeśli raz to jest tylko i wyłącznie zdalnie, nawet już nie za pierwszym razem, a drugi raz – gdzieś, z którymś z nas w kącie, z osobą, z którą też współpracujemy w EarBorne Media, gdzieś w rogu pokoju – to jednak jest ta różnica. Tak więc zdecydowanie wolimy osobiście uczestniczyć w nagraniach.
Krzysiek: Tak, można też wtedy lepiej poprowadzić te osoby. Zwłaszcza w przypadku „Róży…” – to jest właśnie jeden z najlepszych przykładów, jakie moglibyśmy dać. Kiedy w rolę aktora głosowego wciela się jedenastolatek – dwunastolatek, to wtedy jednak trudno jest poprowadzić tak młodą osobę robiąc to wszystko całkowicie zdalnie. Lepiej nagrywać- zwłaszcza z dziećmi – w jednym pokoju, bo wtedy troszkę lepiej zrozumieją jaką mamy intencję; jak mieliby powiedzieć swoje intencje na przykład w tym konkretnym przypadku.
Z drugiej strony tak, jak właśnie Paweł mówi – nawet przeprowadzając wywiady z profesjonalistami gdzieś tam w jakichś korporacyjnych tematach, no to w dalszym ciągu zupełnie inaczej to przebiega, bo nie czują się specjalnie osaczeni tym, że: „O kurcze, no dobra. Tutaj jest sprzęt, ja nie wiem, czy on działa jak należy. Ja nie wiem, czy robię wszystko dobrze. A tak w ogóle to rozmawiam z tymi ludźmi tylko przez online”.
To też wydaje się troszeczkę bardziej onieśmielające niż wtedy, gdy obok siedzi ktoś, uśmiecha się i po prostu mówi: „Dobra, jest super, wszystko idzie świetnie”.
Paweł: Ale to jest też wielka ulga – kiedy przyjeżdżamy na nagrania albo te nagrania gdzieś zdalnie się odbywają, to nagle często się zdarza, że ktoś nagle mówi: „Uff, to jest tylko audio”. Tak więc już ta granica jest gdzieś tam zmniejszona tego stresu. Natomiast to też pokazuje, że dalej pokutuje to, że podcast w Polsce rozumiany jest jako wideo i audio, a nie tylko i wyłącznie audio.
Co oczywiście nie jest jakimś mega dużym błędem, ale niekiedy to prowadzi do kuriozalnych sytuacji, że podcasty z nazwy w tytule na YouTube w ogóle nie są dostępne na serwisach streamingu audio jak Spotify, Apple Podcast, Google Podcast, tylko wyłącznie są dostępne na YouTube, no i to troszeczkę mnie śmieszy.
To taki case też z zeszłego roku – „Sztuka łączenia” – show Kuby Wojewódzkiego realizowany na zlecenie Remy Martin, marki koniaku. Ja stawiam, że tam po prostu ktoś się nagle zorientował z tej firmy, że… „Ale jak to, przecież na samym audio nie będzie widać butelek koniaku!”, więc to była seria chyba 5 czy 6 odcinków, która jak szybko się pojawiła, tak szybko zniknęła.
Natomiast była komunikowana i wyświetlała mi się jako – chyba byłem targetem reklamowym bardzo dobrym – że to jest nowy podcast Kuby Wojewódzkiego. No i to było tylko i wyłącznie na YouTube. Takie sytuacje też się zdarzają. Dlatego też jest często taka ulga, że: „Uff, to jest tylko i wyłącznie dźwięk!”.
Tylko audio… No właśnie, mam takie pytanie. Ja dopiero się zaznajamiam ze środowiskiem audio pomimo tego, że wy pomagacie mi nagrywać moje wejściówki czy też wstępniaki do mojego newslettera, które gdzieś tam wypowiadam od kilku miesięcy. Natomiast nadal jestem stosunkowo osobą – ehh, jakby to ładnie nazwać – jestem zielony w tym temacie podcastowania i podcastów. Powiedzcie mi, czy to jest faktycznie tak – z waszego doświadczenia – gdzie po takiej rozmowie, jaką teraz robimy wrzucić taki materiał audio? Na Spotify? Na Google’a? Na Apple’a? Bo jest tych miejsc już od groma. I gdzie to utrzymywać? Na Speakerze? Na jakichś pięćdziesięciu innych platformach? Jak to wygląda i jaką moglibyście radę dać takiej osobie jak ja?
Paweł: To znaczy to, żeby to było na Spotify i na wszystkich platformach podcastowych, które wymieniłeś trzeba zacząć od tego, że potrzebujemy hosting do podcastów, który będzie hostował de facto nasze pliki mp3 i plik rss, który będzie dystrybuowany później dalej na wszystkie platformy. Tych hostingów jest mega dużo. My ostatnio bardzo polubiliśmy się z Achnor’em, czyli z serwisem hostingowym dla podcastów, który został kupiony chyba w zeszłym roku albo dwa lata temu – albo w 2020 – Przez Spotify. I drugim popularnym, chyba też takim lubianym przez Polaków jest właśnie Speaker – wspominany przez Ciebie.
Tych platform hostingowych jest teraz mnóstwo dlatego, że te podcasty robią się coraz popularniejsze i jest taki boom jak na blogi, więc to podobnie jak na początku lat dwutysięcznych były hostingi dedykowane blogom. Dalej są w ogóle pakiety w serwisach hostingowych do stron www dedykowane i nazywane właśnie pod blogerów. I przede wszystkim łatwość tego, że praktycznie na każdym z tych hostingów możemy sobie wyklikać, żeby ten hosting za nas zgłosił to do wszystkich kolejnych platform.
Tutaj akurat kliknięcie w Achnor’ze ze względu na to, że jest to w sumie produkt Spotify to po kliknięciu „Opublikuj na Spotify” to to jest kilka minut dosłownie i nasza produkcja jest dostępna publicznie. Duży problem był z Apple Podcast i z ich katalogiem, natomiast ostatnio – dosłownie w kwietniu – wrzucałem dwa nowe podcasty, podpinałem też pod nowo utworzone konta na Apple Podcast Connect i to też dosłownie trwało kilkanaście minut. Kiedyś to się czekało po 2 – 3 dni przy dobrych wiatrach… Niekiedy tydzień, dwa, trzy. Mój rekord to jest 3 i pół miesiąca – w 2019 roku czekałem na dodanie kanału do usługi od Apple…
Więc tutaj to jest jakby pierwszy krok. Natomiast później to już wszystko zależy od strategii jaką przyjmiesz żeby to dystrybuować. I teraz też już z niektórymi klientami planujemy kampanię osobno fragmentów, a w niektórych przypadkach całych odcinków na Facebook Watch’u. Po prostu trzeba zadbać o to, żeby to było wszędzie, tak w skrócie. Natomiast jeśli to są produkcje dla firm; firmowe, które mają jakieś konkretne cele, no to tutaj też albo my uczestniczymy w tym jako partner, albo też całkowicie niezależnie zajmujemy się już jako usługa dla tych naszych klientów, dystrybucją i promocją tych podcastów. To jest taka odpowiedź na start, a później? To zależy.
Jasne. Właśnie – kwestia wykorzystywania platform do hostingu video jako takich elementów przyciągających uwagę tych, którzy właściwie tylko sobie otwierają plik video – widzą, że to jest podcast, czyli jakiś obrazek z minimalną graficzką wręcz, bardzo minimalistyczną animacją; ściągają to do paska na dole i po prostu tego słuchają. To też jest jeszcze nadal w 2021 roku coś, co należy robić, czy po prostu olewać te ‘YouTube’y’ i te inne serwisy?
Krzysiek: To jest właśnie strasznie ciekawe, bo to jest w dużej mierze… Jakby faktycznie to się dzieje, sporo osób odtwarza podcasty z poziomu YouTube’a – co jest bardzo polską przypadłością w ogóle z tego, co zauważyliśmy – że dużo ludzi jest jeszcze przyzwyczajonych do tego, że po prostu YouTube jest taką popularną platformą do wszystkiego tak naprawdę; bo jakby też jest drugą, największą wyszukiwarką na świecie. Biorąc pod uwagę pytania typu „How to…” – raczej się je wpisuje w YouTube’a, żeby od razu zobaczyć tutorial w formie video. Dużo treści jest też konsumowanych tą drogą.
Co jest w ogóle bardzo ciekawe w Polsce, że dużo osób słucha muzyki też w ten sposób – bo w końcu za nią nie płacą, a YouTube’a Premium też nie wykupują (śmiech). Można oczywiście tak robić. Mi się wydaje, że to jest w dużej mierze po prostu taki etap transformacji przede wszystkim, bo jeśli nie dystrybuujemy podcastu tylko w formie audio… To znaczy inaczej – jeśli dystrybuujemy podcast tylko w formie audio, bez video, to w dalszym ciągu wypuszczamy go na YouTube’a. Tak jak mówiłeś – zrobimy to z jakimś obrazkiem w formie animacji z falą dźwiękową, żeby było wiadomo, co się tam dzieje, ale czy to jest niezbędne?
Nie jest, ale w dalszym ciągu wielu, wielu słuchaczy jeszcze korzysta z tego rozwiązania i wydaje mi się, że to są osoby, które się jeszcze ze wszystkim nie oswoiły, bo bardzo często jest tak, że ktoś posłuchał kilku podcastów np. przez YouTube, ale nawet się specjalnie nie zainteresował tym, że ma dostęp do darmowych platform podcastowych. Tak naprawdę wszystkie platformy, na których możesz posłuchać podcastów są na dobrą sprawę w jakimś tam stopniu darmowe. Spotify jest darmowe z reklamami, a w wersji Premium po prostu tych reklam nie ma.
Paweł: W podcastach na Spotify nie ma reklam, to jeszcze też tak odnośnie…
Krzysiek: Tak, w podcastach na Spotify nie ma reklam, co też jest jeszcze swoją drogą inną rzeczą, że z drugiej strony jeśli odtworzysz podcast na Spotify to i tak nie przerwie ci go reklama, a jeśli zrobisz to na YouTube? To już jest bardziej prawdopodobne.
Paweł: My często robimy też tak, że jeśli wrzucamy ten sam odcinek – jeden do jednego – na platformę streamingową do audio wrzucając go również na YouTube’a, to po prostu dodajemy na samym początku informację, że: „Słuchasz tego na YouTube’ie, ale na pewno wygodniej będzie Ci w Twojej ulubionej aplikacji podcastowej” i: „Nasz podcast dostępny również jest na Spotify, Apple Podcast, Google Podcast i wszędzie tam, gdzie słuchasz podcastów”. To jest przeważnie różnica między tym, co się dzieje na YouTube’ie z tym plikiem, a w serwisach audio.
Natomiast jak już tutaj dotykamy tego YouTube’a – to video jest jednak popularne i obowiązkowe, przede wszystkim w Polsce, bo tutaj mamy takie nawyki. To też pewnie wynika z tego, że dużo youtuberów przeszło na podcasty i dalej ci przyzwyczajeni widzowie, którzy gdzieś tam „kopsnęli” w tego dzwoneczka kiedyś i dają łapki w górę pod każdym filmem dostają to powiadomienie, że ten podcast również jest dostępny, więc jak już na górze jest powiadomienie to można go właśnie tam posłuchać. Skala… konwersji?
Może też, natomiast skala konsumpcji jest w ogóle zupełnie inna jeśli chodzi o YouTube’a, bo to też widać po statystykach. Rzadko nam się zdarza patrząc na statystyki klientów i też na swoich kanałach podcastowych, które są na YouTube’ie, że one wykręcają „chociażby” podobne wyniki jak w serwisach audio.
Ja sobie nawet teraz otworzyłem, żeby sobie sprawdzić czy przypadkiem statystyki tego naszego jednego kanału nie spadły i tutaj jest w granicach 20-kilku procent wysłuchalności odcinka na YouTube’ie, a wziąłem sobie najdłuższy ze wszystkich odcinków, który mam na tym kanale. On trwa 52 minuty i 41 sekund. Średnia konsumpcja, czyli średni czas słuchania tego podcastu akurat tutaj, w Spotify jest o 7 sekund krótsza niż długość całego odcinka, więc… tutaj mówimy naprawdę o skali 99%.
O rany!
Paweł: No właśnie. I to jest właśnie siła audio i podcastów słuchanych właśnie w serwisach streamingowych.
Krzysiek: Różnica jest w ogóle drastyczna. To są też dwie rzeczy, na które staramy się uczulać zarówno klientów, jak i w zasadzie wszystkich z kim rozmawiamy w temacie podcastów, bo tutaj statystyki są dużo bardziej jakościowe niż ilościowe. I to jest szalenie istotne, bo faktycznie – tak jak Paweł wspomniał – jeśli podcast jest dobry, to praktycznie słuchalność, liczba całych odsłuchań średnia jest bez problemu powyżej 90%, co na YouTube’ie jest absolutnie nie do pomyślenia.
Tam to jeśli jesteśmy gdzieś w okolicach kilkunastu procent to już jest sukces tak naprawdę, bo jednak jesteśmy rozpraszani co chwila przeskakiwaniem do jakichś innych materiałów albo wkurza nas reklama, albo coś tam… Tutaj ta konsumpcja wygląda zupełnie inaczej. Druga rzecz, która jest też w podcastach szalenie ważna i szalenie inna, na którą też chyba nie tak często się zwraca uwagę to jest jednak to, że one mają dużo dłuższą datę żywotności. Podcasty bardzo często mogą być evergreenami przez długie lata w czasie, kiedy video na YouTube’ie gdzieś wpada po prostu w YouTube’owym serpie, gdzieś po prostu nie jest widoczne już całkiem ze względu na natłok contentu, który go przywalił.
Chyba, że było ogólnoświatowym viral’em, który wszyscy znają. No, ale umówmy się… to nie jest coś, co można tak „O!”, osiągnąć. Często musimy też edukować rynek, bo bardzo często padają pytania o to: „Dobrze, a ile osób to odsłucha?”. Mówię: „No wiesz – może tego odsłuchać tysiąc osób, a nie dziesięć tysięcy, ale te tysiąc osób odsłucha tego do końca; więc masz tysiąc osób, które na pewno będą miały już wyrobione zdanie po tym, co przesłuchali, bo przesłuchają prawie cały odcinek wówczas kiedy te dziesięć tysięcy kliknięć na YouTube’ie to jest konwersja na poziomie kilkudziesięciu osób, które faktycznie łykną to całe” – więc tutaj też jest to ogromna różnica jeśli chodzi o konsumpcję tego medium. I wydaje mi się, że nie ma drugiego medium, które ludzie faktycznie konsumują tak chętnie, tak w całości, a jednocześnie tak pozytywnie zmieniają swoje podejście często do produktu czy też do osoby, do marki, które gdzieś tam się w podcaście przewijają, na co też było bardzo, bardzo wiele badań.
To właśnie jest ciekawe, bo to znaczy, że jest tak, że mamy tak naprawdę całkiem stabilne, bardzo przyszłościowe i jednak niesamowicie angażujące medium, które w dzisiejszych czasach jest bardzo tanie do wyprodukowania, bo jednak produkcje audio nie posiadają tego przekleństwa związanego z ilością sprzętu, planów zdjęciowych, ilości osób, które muszą uczestniczyć w nich. Kurcze, dlaczego to audio jest nadal czymś, o czym wszyscy mówią, że chcieliby je robić, a tak mało osób korzysta i je robi?
Paweł: Oj, nie wiem czy aż tak mało osób korzysta i je robi, bo…
Krzysiek: (śmiech) To samo sobie pomyślałem…
Paweł: Nie mam danych dokładnych ile tych podcastów dziennie powstaje w Polsce, ale sądzę, że to jest właśnie skala powstawania w Polsce – dziennie podcastów. Jak widzimy po grupach gdzieś na chociażby Facebooku i tych zapytaniach ludzi, którzy się tam dopisują do tych grup, które na przykład są już dedykowane dla twórców podcastów to zawsze się pojawia już w zgłoszeniu do tej grupy – bo taką współprowadzimy – albo się pojawia tytuł podcastu, który tworzy, albo już jest cały przedstawiony w opisie, podczas zgłoszenia plan na realizację tego podcastu.
Tak więc sądzę, że tego tworzy się dużo. Ja tak sobie robię, od czasu do czasu, taką prasówkę – co 2, 3 tygodnie; po prostu poodpalam losowe podcasty tam, gdzie słyszałem, że one się pojawiły – no to niestety nie są to produkcje, których da się słuchać z przyjemnością. Nawet jak temat jest świetny. Jest przykład nawet sprzed dosłownie kilku tygodni: była premiera takiego podcastu, o którym ja dostawałem wszędzie powiadomienia. Nie wiem, czy naprawdę byłem tak dobrze dobraną grupą docelową, czy po prostu tak mieli dobrze skonstruowaną reklamę, bo widziałem to wszędzie – na Google Ads, na Facebooku, na Instagramie.
Po prostu wszędzie. Wszędzie! Dostałem zaproszenie na zapowiedź premiery. Później dostałem zaproszenie na premierę. I potem była zapowiedź premiery pierwszego odcinka… Potem miała miejsce premiera pierwszego odcinka. Ja nawet tam brutalnie skomentowałem, bo my się też nie patyczkujemy z tym podejściem, po prostu taki mamy styl pracy – walczymy o to lepsze audio, więc nie boimy się tego typu komentarzy; więc ja po prostu skomentowałem, że chyba po prostu zapomnieli o mikrofonach…
Uuu….
Paweł: Naprawdę! To są osoby, które siedzą i dyskutują nawet na całkiem ciekawe tematy. Jak tak sobie przeskrolowałem i skupiłem moją uwagę na tyle, że potrafiłem zrozumieć co oni mówią. Otoczka profesjonalna, sesje zdjęciowe, video – wszystko dookoła mega, super, ale jednak, no kurcze… Nie mają chłopaki mikrofonów! Nie wiem czy to było nagrywane z jakiegoś jednego? Czy z jakiegoś recordera, który gdzieś tam leżał poza kadrem? To na pewno nie były mikrofony kierunkowe, z którymi też nam się zdarzało realizować produkcje -że mikrofonu nie widać, ale on jest kierunkowy, nakierowany na osobę, która siedzi w miarę statycznie i mówi – i ta jakość dźwięku jest wtedy ok.
Natomiast oni w ogóle nie mają… Tutaj nawet w pewnym momencie jak włącza się klimatyzacja to słychać klimatyzację bardziej niż ich. Tego typu produkcje – nie mówię, że wszystkie – tutaj pokutuje to stwierdzenie, o którym powiedziałeś i z którym ja bym się też nie do końca zgodził. To znaczy to na pewno są mniejsze koszty niż przy video, tak? Tak samo jak się kiedyś na YouTube’ie słyszało, że: „Masz narzędzie w kieszeni i możesz być youtuberem”, tak? A teraz co się słyszy, że: „Masz telefon w kieszeni, możesz nagrywać na telefonie” albo: „Spróbuj nagrać, to ci w ogóle pasuje!”.
No i potem ci młodzi ludzie tak próbują to nagrywać. I potem to puszczają w świat, już ktoś tam się pojawia, żeby tego posłuchać, więc stwierdzają, że to „good enough”, które wcale nie jest enough, i wcale nie jest good, ale już jest w 100% wystarczające dla nich. No i te porady dla nich, że: „Jak nie wiesz, co zrobić to nagrywaj w szafie” albo „otul się ręcznikami, kocami” i tak dalej. „Zbuduj sobie sam budkę”. Tutaj tak naprawdę dużo nie trzeba inwestować w sprzęt.
‘Dużo’ to jest dla mnie pojęcie względne, jak dla każdego. Ja sobie zdaję z tego sprawę, ale sądzę, że poniżej 1000 złotych jeśli nie wydasz na sprzęt to nie ma szans, żeby to brzmiało w miarę przyzwoicie. Chyba, że wydajesz po prostu na sprzęt, który wpinasz do czegoś, co już masz i w ten sposób można wydać mniej. Natomiast sami też widzimy te wszystkie kursy, które teraz wylewają się na prawo i na lewo: „Zostań podcasterem!”.
W takiej lub innej formie są sprzedawane i wciskane albo rozdawane za maila pozostawionego, który potem będzie wykorzystywany nie wiadomo do czego, też tutaj najwięcej jest informacji o sprzęcie. I tych pytań też najwięcej jest o sprzęcie. To znaczy sprzęt zawsze był w wielu profesjach jakąś tam zagadką, więc te standardowe wypowiedzi gdzieś już mam takie, że można je nawet wklejać, żeby ktoś sobie kupił taki, a nie inny mikrofon; natomiast potem jeszcze ta obróbka. Jest tych czynników sporo i to nie jest tak, że każdy może być tym podcasterem bez żadnego przygotowania, tylko jednak trzeba ten temat zgłębić. Ja pamiętam swoje początki.
Może nie wstydzę się ich, ale podszedłbym do tego zupełnie inaczej, chociaż ja też – tutaj taka mała dygresja – zacząłem w sposób taki praktycznie bezpłatny, ale semi-profesjonalny, bo chcąc nagrywać podcast na początku stwierdziłem, że nie chcę kupować sprzętu, chcę zobaczyć czy w ogóle mi się to podoba. Tak więc najpierw napisałem do pierwszego lepszego, najbliżej mnie zlokalizowanego radia internetowego i zapytałem, czy mogę mieć u nich audycję. I to na tej zasadzie, że ja będę sobie ją prowadził, a potem będę sobie ją dystrybuował samodzielnie.
Oprócz tego, że będzie na żywo, to ja będę sobie brał nagranie z tego i będę dystrybuował to w formie podcastu. I tak przez kilkanaście odcinków funkcjonowałem. A potem kupiłem swój sprzęt i ruszyłem w świat, i w nagrywanie terenowe.
O rany! Czyli zrobiłeś sobie – można powiedzieć – taki staż, za pomocą którego nauczyłeś się dużo, a potem to przekułeś we własny biznes?
Paweł: No tak. My te nasze podcasty – bo Kris też dalej je prowadzi, zresztą ze mną, ale prowadził też inne projekty – zamieniliśmy właśnie jakiś czas temu w firmę, która miała być takim side-projectem naszych biznesów, które prowadzimy na co dzień w coś, co na dobrą sprawę od kilku miesięcy zabiera nam zdecydowanie najwięcej czasu w ciągu dnia roboczego.
Czyli side-project stał się waszym głównym źródłem zmartwień oraz zarabiania pieniędzy, no właśnie. Czasami tak bywa, że ktoś sobie coś wymyśli na zasadzie: „O, mam trochę wolnego czasu, to może bym coś zrobił?”. A potem się okazuje, że po prostu trzeba wszystko zmienić, wszystko rzucić i się tym zajmować, ale… jesteście z tego zadowoleni, jak rozumiem?
Krzysiek: Tak, tak.
Paweł: Tak, jak najbardziej. Mamy też teraz projekty takie, że wreszcie widzimy, że klienci przychodzą do nas, bo – to nam jeden z ostatnich naszych klientów powiedział – bo: „na mieście się mówi, że tylko wy zrobicie coś na tyle zwariowanego, że nam się to spodoba i wpisze się to w naszą firmę”. To też cieszy i ta odwaga naszych klientów nas buduje do tych następnych działań, bo my już naprawdę wymyślamy przeróżne rzeczy.
To jest też kwestia chyba już nawet na dłuższą rozmowę. Mamy takiego jednego klienta, z którym sami siebie pomału stopujemy, bo już chcemy coś najbardziej zwariowanego, co jest tylko możliwe zrobić. Natomiast dalej mamy poczucie tego, że nagrywamy to na rynku polskim, który dalej patrząc na rankingi najpopularniejszych podcastów to te podcasty nie są jakoś wybitnie odważne jeśli chodzi o formę.
Natomiast my to małymi kroczkami przebijamy, przebijamy, przebijamy – ten mur. I sądzę, że teraz na jesieni te nasze produkcje pokażą, że można zrobić z dużymi klientami rzeczy, które dalej są firmowe, robią swoją robotę, spełniają swoje zadania, a również są atrakcyjne jeżeli chodzi o słuchanie przez ludzi, którzy niekoniecznie są targetem tej firmy, ale też się mogą przy tym audio dobrze bawić.
Ok, bo już pare razy zahaczyliśmy o ten temat. Chciałbym żebyśmy troszkę jeszcze pogadali na temat polskiego rynku podcastów i tego jak wy na niego patrzycie i jak go oceniacie, bo a – jesteście na nim od pewnego czasu, b – zajmujecie się profesjonalną produkcją – można powiedzieć, że wysokobudżetową w porównaniu do tego, co powiedzieliście, że jest standardem. No dobra, to jak to wygląda z waszej perspektywy. To jest rynek rosnący, malejący? Co się na nim dzieje obecnie?
Krzysiek: Teraz jesteśmy w takim momencie „budowania torów po tym, jak dziki zachód już trochę się uspokoił” – tak mi się wydaje, że to jest mniej więcej taka era. Mniej więcej to samo się działo z blogami gdzieś troszeczkę ponad 10 lat temu. Pamiętam, że w telewizjach śniadaniowych dekadę temu były pytania: „Czy na blogu da się zarabiać?”, tak dzisiaj są pytania: „Czy na podcaście da się zarabiać?”. Ludzie odpowiadają tak samo, ta cała machina wygląda bardzo podobnie; co jest dosyć zabawne, bo podcast jest medium, które tak naprawdę istnieje tak samo długo, prawie tak samo długo jak blog, bo od 2003 roku, tylko dopiero przez jakąś taką komercjalizację i jednocześnie też większą dostępność podcasty stały się dużo popularniejsze w ostatnich latach.
Właśnie Polska jest jednym z tych krajów, które mają najszybszy wzrost słuchalności. Jesteśmy chyba w TOP 5 na pewno w Europie, a chyba nawet i na świecie jeśli chodzi o większą liczbę słuchaczy względem poprzednich lat, więc coraz więcej ludzi słucha podcastów i faktycznie to zainteresowanie jest ogromne. My też to zauważamy w momentach, kiedy coraz więcej spływa maili z firm, które chciałyby z nami współpracować, co czasami jest dla nas zaskoczeniem, bo w sumie nawet nie wiemy którędy do nas trafili. Często jest to rzecz referencji. Znaczy to, że poprzednie produkcje były na dokładnie takim poziomie, na jakim chcieliśmy. To jest dość ciekawe. My chcemy też bardzo mocno walczyć z jedną, konkretną tendencją.
Tak jak rozmawialiśmy wcześniej: jest tak, że z jednej strony osoby, które chcą zająć się podcastem hobbistycznie i np. opowiadają o czymś, co jest taką jakąś ich niszą, ich pasją; czymś, czym chcą się naprawdę ze światem podzielić. To jest w ogóle chyba najzdrowszą formą jarania się czymś, więc chcą to zrobić w formie podcastu. I wiąże się to z tym, że te osoby bardzo często dłubią, kombinują nad sprzętem, jak się za to zabrać, trochę się wahają. Wówczas kiedy osoby, które już tam gdzieś działają w biznesie; te osoby, które mają przygotowany cały kalendarz postów na LinkedIn’a i całą machinę cross-marketingową między swoimi platformami.
No właśnie, tak jak Paweł mówił wcześniej na tamtym przykładzie: zrobią pełno zapowiedzi, pełno linków, reklam i tak dalej, jakby podcast miał faktycznie rozwalić ludziom głowy. A okazuje się, że od strony technicznej nie przygotują w ogóle tego podcastu – co dla mnie jest absolutnie absurdalne. Z jednej strony właśnie bardzo męczą się osoby, które robią coś bardziej dla siebie niż tak naprawdę żeby robić jakiś biznes lub marketing na podstawie podcastu, a właśnie osoby, które siedzą zwłaszcza w marketingu, a zwłaszcza w takich branżach, gdzie wydaje się 50 e-booków rocznie i mnóstwo innych tworów, kursów i tak dalej żeby uczyć kogoś w jakimś innym temacie, no to powstają też i podcasty, i te podcasty są w zasadzie bardzo miernym uzupełnieniem pozostałych treści.
Dlatego staramy się od początku robić audio, które jest po prostu bardzo wysokiej jakości, zarówno jeśli chodzi o treść, jak i o formę. I oczywiście jakość też. To jest taki jeszcze dość ciekawy punkt na polskim rynku. Ten rynek dopiero się formuje. Tych studiów produkcyjnych, podcastowych w Polsce jest niewiele. Oczywiście pojawiają się nowe. I oczywiście każdy chciałby złapać dla siebie kawałek tego tortu, jest to jak najbardziej zrozumiałe.
Natomiast marki też dopiero w ogóle łapią się na tym, że: „Hej, jak to można zrobić podcast w innej formie niż rozmowa dwóch osób? Nie rozumiem…”. To jest coś z czym my się bardzo często ścieramy i w wielu, wielu, wielu przypadkach pierwsza rozmowa z klientem zaczyna się od tego, że: „Dobra, słuchajcie. Podejrzewamy, że możecie mieć takie i takie oczekiwania, to my wam pokażemy w takim razie coś ciekawego”. I wtedy właśnie zaczyna się moment przedstawiania kilku koncepcji i linkowania do kilku rzeczy, które zrobiliśmy wcześniej – co w ogóle jest chyba moim ulubionym wskaźnikiem rozwoju, bo bardzo mi się podoba to, że przy pierwszych ofertach, które wysyłaliśmy w 2019 roku najwięcej przykładów brało się jednak z produkcji amerykańskich.
Z ofert, które wysyłamy na dziś najwięcej przykładów, które możemy pokazać to są nasze formaty, które już opracowaliśmy i na podstawie których możemy pokazać: „Hej, zrobiliśmy coś takiego – możemy ci zrobić coś podobnego” albo w ogóle jeszcze złapać się innego formatu i wtedy jeśli jest to format, którego jeszcze nie robiliśmy, to po pierwsze – chcemy go zrobić; a po drugie – zazwyczaj szukamy czegoś najczęściej z amerykańskiego rynku podcastowego, bo moim zdaniem bezapelacyjnie jest on najlepiej rozwinięty i faktycznie jest w dalszym ciągu tym, do czego my właściwie jako Earborne też dążymy; żeby te podcasty były już na high-level i high-concept.
Paweł: Jeszcze uzupełnię odnośnie tego, co Kris powiedział. Tak, ja jestem optymistycznie nastawiony do tego rynku polskiego. Widzimy już po pierwsze – ilość zapytań, po drugie – reakcje słuchaczy: „Wow! To faktycznie jest coś nowego, coś innego”. Ten feedback też wraca albo bezpośrednio od klienta, albo od słuchaczy tych produkcji gdzieś w komentarzach chociażby albo w mediach społecznościowych, dobrze się o nim czyta… To znaczy pisze, a my to potem czytamy. A to, co chciałem jeszcze powiedzieć, to tak jak Kris powiedział – że po pierwsze my to chcemy zrobić.
Nawet mamy do tego stopnia podejście, że jak mamy jakiś format – bo mamy właśnie teraz jeden wymyślony, który czeka na klienta, on już jest gotowy, przemyślany przez nas i po prostu czekamy, aż któryś klient w końcu powie: „Dobra, robimy to”. Pewnie to się stanie na jesieni, bo teraz mamy kilku klientów, z którymi zaczynamy współpracę i ten format gdzieś tam też się pojawił w formie wstępnego zainteresowania po naszej prezentacji.
To my nawet jesteśmy w stanie zrobić to taniej tylko po to, żeby tylko pokazać, że my takie rzeczy potrafimy. To nasze podejście jest też takie, żeby to nasze portfolio było jak najbardziej urozmaicone; żeby w pewnym momencie te wszystkie przykłady fajnych rzeczy pokazywały klientowi, że my możemy to zrobić w taki sposób dla niego. I to wtedy będą fragmenty naszej produkcji, a nie jeszcze – sporadycznie – pojawiające się te z rynku amerykańskiego.
Dobra, muszę teraz zadać to pytanie. Ja wiem, że o tym już mówiliście – Krzysiek to powiedział, ty też Pawle się do tego odniosłeś, ale wybaczcie…
Jak zarabiać na podcastach? Ja widzę, że jest kilka pomysłów, ale przede wszystkim mam wrażenie, że jest jeszcze ogromnie długa droga do tego, żeby ci najwięksi – nawet ci najwięksi, którzy w Polsce rządzą tymi toplistami podcastów – żeby oni jednak opływali w takie wynagrodzenia, jakie są udziałem chociażby youtuberów. Czy się z tym nie zgodzicie?
Paweł: Nie będzie drugiego Friza w podcastach przez długi czas, na pewno – tak mi się wydaje przynajmniej. Na szczęście to trochę też nie jest nasz problem. W sensie nasz jako Earborne Media, bo nie musimy się tutaj jakoś wybitnie nad tym zastanawiać; my musimy dostarczyć klientowi produkcję, która spełni jego oczekiwania. Przy klientach korporacyjnych te oczekiwania, te założenia to nie są oczekiwania i założenia skierowane na zysk, więc my możemy: ocieplić wizerunek, dać rozrywkę, możemy dać miłe skojarzenia dla słuchacza związane z daną firmą, możemy wreszcie zrobić rekrutacje.
Jeśli nasz podcast jest tańszym rozwiązaniem rekrutacyjnym niż kampania rekrutacyjna w serwisie XYZ, gdzie faktycznie koszt kampanii i rekrutacji, zwłaszcza specjalistów w Polsce jest ogromny – więc to jest ułamek tego budżetu jeśli chodzi o rekrutację. I przeważnie też te nasze produkcje są wpisane w inne elementy strategii komunikacyjnej, strategii promocyjnej. Tak jak powiedziałem: nas na szczęście jeszcze za bardzo ten etap nie dotyczy żeby zarabiać na podcastach, natomiast oczywiście mamy swoje przemyślenia na temat tego jak to można monetyzować. Natomiast tak, jak powiedziałem – drugiego Friza nie będzie.
Haha, no dobrze. Nie będzie dlatego, że… Dlaczego?
Krzysiek: Na razie to jest kilka kwestii. Chyba pierwszą rzeczą jest jednak infrastruktura. YouTube jest teraz w takim miejscu… Inaczej; podcasty są teraz w takim miejscu, w którym YouTube był ładnych kilka lat temu, więc przede wszystkim siły platformy reklamowej aż takiej na razie nie ma, a na pewno nie w Polsce. Jeśli chodzi właśnie o to jak duże można zbudować zasięgi, z jak dużymi markami można zbudować partnerstwa działając jako influencer. Oczywiście są w Polsce podcastowi influencerzy – tym razem nie podawajmy nazwisk, już wszyscy wiemy o kogo chodzi (śmiech).
No i właśnie. Najśmieszniejsze jest to, że nawet nie muszę ich podawać, bo i tak będzie wiadomo jakie osoby w Polsce zostały faktycznie podcasterami, którzy jakieś tam współprace influencerskie mają, ale to nie jest poziom Ekipy. To nie jest jeszcze to miejsce. I właśnie też to, co mówił już Paweł: nas to bezpośrednio – bo pośrednio, to nas to dotyczy zawsze – ale nas to bezpośrednio nie dotyczy ze względu na to, że mamy zupełnie inny model biznesowy. Kierujemy się do troszeczkę innego klienta i w zasadzie robimy coś troszeczkę innego pod tym względem.
Natomiast nie zmienia to faktu, że na pewno będzie to rosło. Dużo zależy od tego jak to będzie wyglądało jeżeli chodzi o reklamy dynamiczne, reklamy na Spotify – bo też w ogóle polskie marki jeszcze się nie reklamują w podcastach. To jest coś, co troszeczkę gdzieś tam już się dzieje, że oczywiście te współprace już można nawiązać, ale jest naprawdę niewielkie zainteresowanie tym ze strony marek, żeby faktycznie prosić gospodarzy podcastu o to, żeby zareklamowali ich produkt. Tutaj pierwszy ruch należy w dużej mierze do koncernów, które chcą skorzystać z tej metody promocji.
Natomiast wydaje mi się, że w Polsce jest jeszcze to nastawienie, że raczej myślą oni o odbiorcach pod względem ilościowym jeśli chodzi o takie reklamy. W Stanach jeśli podcasty już naprawdę dobrze sobie radzą to w sumie i tak się słyszy tych samych sponsorów. Jest to albo Squarespace, którego słychać też na YouTube’ie absolutnie wszędzie albo kilka innych takich marek, które bardzo gęsto się reklamują nawet u małych podcasterów, bo po prostu w wielu różnych podcastach się gdzieś tam przewijają. Nieważne, czy to gospodarz podcastu, czy to reklama materacy, czy cateringu dietetycznego. Wydaje mi się, że jeszcze marki na razie nie są na to gotowe.
Z tego, co widzimy teraz po naszych skrzynkach odbiorczych na razie chyba najbardziej zainteresowane są budowaniem własnej marki i wizerunku z jakiejś strony przez podcast. Coraz częściej jest to rekrutacja – co nas bardzo cieszy, bo na razie na case’ach rekrutacyjnych, które zrobiliśmy zauważyliśmy, że bardzo dobrze się to sprawdza. Podcast jest absolutnie świetną platformą do ocieplania wizerunku pracodawcy, ale też do pokazania jego ludzkiej twarzy w taki sposób, że ktoś faktycznie będzie od razu zainteresowany podjęciem pracy w danym miejscu, więc jest to też jak najbardziej możliwe. Jest to moja nienaukowa prognoza.
To jest taki – jak to się mówi po amerykańsku – „educated guess”: że możliwe, że polski rynek skręci zupełnie w inną stronę ze względu na jego charakterystykę i bardzo możliwe, że marki będą korzystać z podcastów w zgoła inny sposób. Jak to dokładnie będzie? Zobaczymy. Na razie widzimy jak wygląda ich zainteresowanie jeżeli chodzi o produkcje własne i wygląda to coraz ciekawiej.
Paweł: Ja jeszcze mam takie przemyślenie, że podcast jest bardziej angażujący i wymagający dla widza. Jak już porównujemy tego Friza i Ekipę – tam się mnóstwo dzieje. Ja też nie jestem w ogóle całkowicie ich przeciwnikiem i też śmieszy mnie to: „A skąd ci ludzie się w ogóle wzięli? Dlaczego są tacy popularni?”. Oni są po popularni z bardzo wielu czynników. Tam – po pierwsze – ich grupa docelowa jest ogromna, po drugie – tam się mega dużo dzieje i nie jest to coś wybitnie angażującego dla widza jeśli chodzi o poziom skupienia jego uwagi.
Tam nie trzeba analizować i tak dalej, i tak dalej. Jednak odsłuchanie rozmowy patrząc na przekrój społeczeństwa ogólnie jako całości jest dużo bardziej angażujące niż oglądanie kręcenia kołem i robienia sobie challange’y. Mogę to sparafrazować trochę na tej zasadzie, że taka „Kawa na ławę” na pewno ma mniejsze budżety reklamowe przed wejściem na antenę niż „Kabareton” na dwójce, tak? To jeszcze nie jest ta skala i nie wiadomo, czy ona w ogóle taka będzie.
Szczególnie, że polski rynek jest ograniczony językiem, bo ci polscy podcasterzy nagrywają po polsku. Jestem sobie w stanie wyobrazić, że treści nagrywane po angielsku w Polsce mogą odnieść sukces komercyjny i zarobkowy za granicą, bo podcasty na rynkach anglojęzycznych są na dużo lepszej pozycji niż u nas.
Jasne. Ok. Dobrze. Panowie! Patrzę na zegarek, który zresztą chyba wszyscy widzimy, jest już 57 minut. Myślę, że całkiem nieźle nam się udało upchnąć w tą godzinę. Także ja nie mam więcej pytań, chyba, że chcielibyście coś dorzucić od siebie?
Paweł: To jeśli nie masz pytań to chyba wszystko powiedzieliśmy, co mieliśmy do powiedzenia w danym temacie (śmiech). Więcej o nas można poczytać, zachęcamy do kontaktu. U nas na początku wszystkie rozmowy, razem – łącznie z pomysłami i analizą potrzeb, i z pomysłem na podcast – to jest jakby proces naszego ofertowania.
Dlatego też tych produkcji nie robimy aż tak dużo jakbyśmy chcieli, bo cały proces przedprodukcyjny, przedsprzedażowy jest wydłużony, więc jeśli ktoś ze słuchaczy naszej rozmowy chciałby się dowiedzieć jak jego firma może oprzeć swoje działania również wizerunkowe i nie tylko, na podcastach – to jak najbardziej zapraszamy do kontaktu. A z naszej strony dzięki jeszcze raz za możliwość uczestnictwa w „Róży…”, za zaufanie. I mamy nadzieję, że jeszcze będziemy nagrywać ciebie i Różę przy innych okazjach.
Ja też mam taką nadzieję; szczególnie, że pewnie u mnie ruszy proces produkcyjny kolejnych części, więc na pewno będzie co nagrywać. Pytanie czy Empik będzie nadal chętny, ale myślę, że na razie wszystko na to wskazuje. Super. Panowie. W takim razie ja bardzo dziękuję za złapanie chwili czasu i poświęcenie go na to, żeby poodpowiadać na moje pytania. To chyba będzie dziewiczy odcinek – jeszcze nie wiem czego, nawet nie mam jeszcze za bardzo pomysłu na nazwę, ale po prostu zostawię to na Spotify i na różnych innych platformach, żeby się to rozprzestrzeniało. Moimi dzisiejszymi gośćmi, czy właściwie waszymi dzisiejszymi gośćmi byli Krzysiek Nowak oraz Paweł Badura, którzy założyli i prowadzą Earborne Media – taką fajną firmę, która przekształca bardzo ciekawe i zwariowane pomysły w audio. Dzięki.
Paweł, Krzysiek: Super, dzięki za rozmowę. Dzięki za zaproszenie!