Wywiadu w postaci podcastu możesz wysłuchać tutaj
Artur Kurasiński: Dzień dobry, witam bardzo serdecznie. Ja nazywam się Artur Kurasiński, a to jest podcast o tym jak technologia wpływa na nas i na nasze życie. Jest ze mną dzisiaj gość, a właściwie gościni specjalna – Marta Niemira, która zarządza agencją Słucham. Marto – powiedz coś o sobie, bo nie chcę cię dalej przedstawiać, chciałbym ci oddać tę przyjemność.
Marta Niemira (Agencja Słucham): Cześć. Mam na imię Marta. Co o mnie? Hmm, pracowałam bardzo długo w przeróżnych agencjach – małych, dużych, w sieciówkach; w malutkich, kilkuosobowych tworach. Z biegiem czasu, jak audio zaczęło dochodzić do popularności i podcasty zaczęły dochodzić do popularności zaryzykowałam i zostawiłam swój ostatni etat w takiej super-firmie Talent Media. Stwierdziłam, że po prostu pora zrobić coś po swojemu.
Jesteśmy tutaj dwa lata później, a w zasadzie to dwa lata i miesiąc później. Firma nie upadła, wbrew moim wszystkim strachom i uprzedzeniom względem siebie. Firma nie upadła; firma ma się bardzo dobrze! Obsługujemy kilku, kilkunastu twórców na stałe. Z większością innych monetyzowanych twórców pracujemy niewyłącznościowo, ale na bardzo dobrych relacjach.
Wydaje mi się, że obsługujemy sporą część rynku podcastowego w Polsce. Zrobiliśmy kilka podcastów brandowych, dziesiątki kampanii z lokowaniami marek w podcastach. No i… tyle o mnie (śmiech), nie wiem co jeszcze mogę powiedzieć.
Za chwilę cię dopytam, spokojnie! To jest tak, że się spotykamy tutaj, aby dowiedzieć się, a przynajmniej ja jestem bardzo ciekaw, ponieważ mi się wydaje, że troszkę wiem na temat rynku podcastowego, ale nie jestem ekspertem i dlatego poprosiłem ciebie, abyś podzieliła się swoją wiedzą, bo wydaje mi się, że jesteśmy w bardzo dobrym momencie, kiedy podcasty już nie kojarzą się z jakimiś niszowymi działaniami, tylko są zasadniczo już takim pełnoprawnym elementem rynku medialnego. Są pierwsi, duży influencerzy, o których zresztą rozmawialiśmy wcześniej, zanim zaczęliśmy nagrywać – pozdrawiamy Joasię Okuniewską, o której rozmawialiśmy, pewnie będzie miała czerwone uszy… Jest parędziesiąt czy może nawet o wiele więcej takich osób, które wypłynęły i są bardzo znane, i mają ogromną rzeszę słuchaczek i słuchaczy. Moje pytanie pierwsze jest takie – powiedz mi, jak z twojej perspektywy Anno Domini 2021 wygląda rynek podcastów w Polsce?
Zaczął się stabilizować – to po pierwsze. Zaraz rozwinę każdą z tych myśli, ale po pierwsze – zaczął się stabilizować; po drugie – statystyki i to, co zaczął nam proponować Spotify, w przeciwieństwie do stabilizacji, jest w absolutnej rozsypce; nie wiadomo kto kogo słucha, dlaczego niektóre podcasty są popularne, dlaczego trafiają do rankingu lub dlaczego nie trafiają… Po trzecie – rynek jest w takim miejscu, że już można z tego żyć. Po czwarte – znacznie wzrosła taka średnia liczba odsłuchów na podcast w przeciągu ostatnich dwóch lat.
I teraz, rozwijając po kolei to, co powiedziałam. Rynek się stabilizuje, co oznacza, że nie ma już takiego – a przynajmniej nie widzę po twórcach – nie ma już takiego nagłego wzrostu, że nagle wszyscy zaczynają nagrywać. Był taki czas półtora roku temu, kiedy podcasty powoli, powoli dochodziły już do, może nie jakiegoś „mainstreamu”, ale były coraz bardziej popularne. Miałam wrażenie, że wtedy jest jakiś koszmarny boom na nagrywanie podcastów. Odzywała się masa osób, która nie wiedziała jak się za to zabrać, prosiły mnie o doradzenie mikrofonu. Ja sama widziałam coraz to nowsze twory na Spotify. Większość kategorii była już właściwie zagospodarowana, dlatego pojawiły się „kopie” już istniejących tworów, podcastów, które się już na wyższym szczeblu sprawdzały. Teraz mam wrażenie, że trochę się już to uspokoiło.
W sensie – ci, którzy zaczęli nagrywać w tamtym czasie i zaczęli odnosić sukcesy rozumiane w rosnącej liczbie odsłuchów – na rynku zostali. Ci, którzy wciąż mają niewiele odsłuchów, ale mają wiele samozaparcia i liczą na to, że kiedyś się to wreszcie bardziej rozkręci – też zostali. Duża część odpadła z racji tego, że potraktowali to jako krótką zajawkę. Nie byli na tyle charyzmatyczni, otwarci, fajni, ciekawi, zabawni, żeby ten swój kontent rozwijać dalej i żeby zdobywać słuchaczy – ci ludzie odpadli, przestali nagrywać.
Dlatego na ten moment mam wrażenie, że jest stabilnie. Nie widzę zagrożenia wśród największych twórców. W sensie, że nie widzę takiej szybkorosnącej konkurencji dla nich wśród innych podcastów, które powstają nagle. Bardziej są to podcasty, które powoli, ciężką, długotrwałą pracą dochodzą do jakiejś rozpoznawalności. Dlatego jest stabilnie. Z drugiej strony jest niestabilnie, bo w Polsce, oczywiście poza YouTubem, który dalej jest traktowany jako platforma podcastowa też – najczęściej używaną w Polsce platformą do słuchania podcastów jest Spotify. I tak przez pierwsze kilkanaście, kilkadziesiąt miesięcy rankingi podcastów w Spotify były zupełnie niezachwiane.
Zawsze, na samym początku było dwóch typów – był podcast, później było kryminatorium, później było „Ja i moje przyjaciółki idiotki”, później bywała tam „Imponderabilia”, Rafał Gębura i dopiero poniżej tej pierwszej piątki, dziesiątki jakoś tam się wymieniały nazwiska – w miarę różnych sezonów, mody czy jakichś takich nagłych wzrostów. Natomiast zawsze ta pierwsza piątka, a nawet dziesiątka to była taka mocna dycha, której nikt nie był w stanie ruszyć. Spotify natomiast zaczął to zmieniać. Wydaje mi się, że dlatego, że ludzie szukając nowych podcastów cały czas wchodzili na te same nazwiska i po prostu mogli zacząć się zniechęcać do słuchania, bo dzień w dzień było tam to samo.
Spotify więc wywrócił to do góry nogami. Oznacza to teraz, że zniknął ten podział na super-słuchalnych twórców i mało-słuchalnych. Jak się teraz w Spotify wejdzie na rankingi najczęściej słuchanych podcastów to na pierwszych kilku miejscach zawsze są podcasty, które nie mają wcale największej liczby odsłuchów – tak jak wcześniej, dzięki temu się wydawało, że to jest teraz najpopularniejszy podcast – tylko teraz ten sposób windowania twórców tam; właściwie ciężko określić co na to wpływa. My oglądamy codziennie tę topkę spotify’ową i próbujemy dociec do tego dlaczego dane podcasty tam trafiły. Wydaje nam się, że to dlatego, że Spotify winduje w górę podcasty, które – na przykład – mają wysokie utrzymanie uwagi na jakimś odcinku, co oznacza, że są interesujące.
Dlatego algorytm Spotify’a prawdopodobnie wtedy wypycha ten podcast w górę, żeby odświeżył trochę tę TOP – 10-tkę, która już wtedy była skostniała; żeby trafił tam ktoś nowy i żeby zapewnić nowy kontent dla osoby, która wchodzi w tę kategorię podcastową chcąc sobie czegoś posłuchać. Często też do tej topki trafiają twórcy, którzy na przykład wypuścili jeden bardzo mocny odcinek. Na przykład w zeszłym tygodniu, jest taki twórca, który się nazywa Żurnalista. On dochodzi powoli do popularności i myślę – to tak między nami – że pewnie niedługo zacznie grozić Karolowi Paciorkowi, który do tej pory rządził jeżeli chodzi o wywiady ze znanymi osobami.
Żurnalista mam wrażenie, że trochę depcze mu po piętach. Żurnalista w zeszłym tygodniu opublikował odcinek z Julią Wieniawą, taką młodą aktorką, piosenkarką. O tym odcinku było bardzo głośno też dzięki temu, że trafił na „Pudelka”, bo ta piosenkarka opowiadała o swoich związkach w tym odcinku. I ten odcinek samego Żurnalistę wywindował znów na pierwsze miejsce, na samą górę. Mimo tego, że wcześniej zajmował pozycję numer 20, 25 czy nawet 30. Oznacza to, że trochę nam się odświeżyło to pojmowanie najpopularniejszych podcasterów.
Cały czas się utarło mówienie o tym, że Joasia Okuniewska jest najpopularniejsza, że jest królową polskich podcastów, że najpopularniejsza, że największy podcast – i tak dalej, ale jak wejdziemy sobie teraz w statystyki Spotify’a to Joasi wcale nie ma na pierwszym czy dziesiątym miejscu, tylko jest tam na piętnastym, dwudziestym, a czasami jeszcze niżej. Dlatego, że po prostu rzadko coś nagrywa. A jednak gdzieś tę swoją pozycję wcześniej osiągnęła. Dlatego wydaje mi się, że nadal może być nazywana tym określeniem – królowa podcastów – ale nie jest już tak jak się spojrzy na tę topkę spotify’ową. To jest też problemem kiedy przychodzą marki i proszą o zestawienie najpopularniejszych podcastów.
My w pracy najpopularniejsze podcasty rozumiemy jako podcasty, które mają najwięcej odsłuchów na odcinku. Dlatego wysyłamy takie zestawienia, które po prostu tworzymy na swoje własne potrzeby. A klient wraca i mówi, że to jest nieprawda, bo widzi w Spotify’u, że popularniejszy jest podcast, który wcześniej nigdy w tej topce nie był, ale na przykład miał fajne materiały.
To nam trochę wywraca to wszystko do góry nogami, ale myślę, że to jest na dużą korzyść rynku podcastów w Polsce, bo za każdym razem teraz jak wchodzimy w Spotify’u, żeby sobie czegoś posłuchać bez jakiejś konkretnej intencji słuchania jakiegoś konkretnego podcastu, tylko z myślą: „Posłuchałabym sobie czegoś!”, to Spotify oferuje coraz to nowsze podcasty, więc jest większa szansa, że ktoś może trafić na kontent, który będzie mu się podobał, a z drugiej strony mniejsi twórcy, którzy wcześniej ginęli gdzieś na setnej pozycji trochę są windowani do góry, dlatego jest to super ruch.
Dla nas – fatalny ruch, z perspektywy biznesowej i kontaktu z klientami, bo nie wiadomo co się dzieje i nie wiadomo jak działa ten algorytm. Generalnie – w tę stronę to po prostu musi iść. I super… Nie pamiętam – co powiedziałam jako trzecie?
(Śmiech) To możemy na tym uciąć. Natomiast to bardzo dobrze, bo chciałem ci przerwać i zapytać o Spotify’a. Dlatego, że powiedziałaś o nim i długo o nim mówiłaś. Czy to znaczy, że Spotify jest w branży, czy też dla twórców i odbiorców podcastów traktowany jako najważniejsza platforma?
Bardzo dużo ludzi słucha podcastów na YouTube’ie w dalszym ciągu. Powiedziałabym nawet, że w przypadku części twórców to większość odsłuchów jest z YouTube’a. Są twórcy, którzy… – myślę teraz na głos – są twórcy, którzy lepiej się pozycjonują na Spotify’u. Na przykład o wiele więcej odsłuchów na Spotify’u zyskują twórcy kryminalni. Z tego względu, że rzadko kto ma wykupiony YouTube Premium, a jeżeli nie mamy kupionego YouTube Premium, a słuchamy podcastu na telefonie to nie możemy zablokować ekranu, bo wtedy YouTube po prostu gaśnie.
Dopiero ta usługa YouTube Premium gwarantuje to, że możemy zablokować telefon, a dalej treść gra gdzieś tam w tle. Dlatego takich dłuższych treści, którymi zwykle są właśnie podcasty kryminalne, w trakcie których trzeba się skupić, ludzie chętniej – to znaczy nie znam ich intencji, bo też badań nie mamy; ale staram się to jakoś sama analizować – wydaje mi się, że właśnie dlatego ludzie chętniej słuchają podcastów na Spotify’u, bo włączasz treść w Spotify, blokujesz telefon, wrzucasz do kieszeni, wrzucasz do plecaka i po prostu idziesz.
I nic ci się nie wyłącza. Nie włącza ci się też żadna reklama w trakcie słuchania, nic gdzieś przez przypadek nie przeklikasz do jakiegoś innego filmu; i tak dalej. Jest super wygodne słuchanie podcastów na Spotify’u. Dużą część słuchaczy na Spotify’u mają też tacy twórcy, którzy faktycznie zaczynali jako podcast, a nie youtuber. Na przykład właśnie wspomniana już wcześniej Asia ma zdecydowaną większość na Spotify’u.
Wręcz jak się wejdzie na YouTube’a to trochę żałośnie to wygląda, bo ona ma pod odcinkami tam 10 czy 20 tysięcy odsłuchów, czyli trochę niewiele jak na osobę, która swego czasu była super popularna w mediach. Ona nadrabia za to na Spotify. Bardzo dużo odsłuchów też mają na Spotify’u chłopaki z „Dwóch Typów Podcast”, czyli znów osoby, które pierwotnie zaczynały swoją działalność podcastową, określając to jako podcast, a nie film na YouTube’ie, którego osią jest rozmowa. Tak na przykład ma Karol Paciorek z „Imponderabiliów” albo Rafał Gębura z „Siedem metrów pod ziemią”, bo ci dwaj Panowie mają zdecydowaną większość na YouTube’ie.
A forma jest totalnie podcastowa, bo po prostu to są treści, w których rozmawiają ze sobą dwie osoby. Jeżeli miałabym powiedzieć kto wygrywa? Nie wiem, zależy, ale na pewno te dwie platformy są na samej górze. Teraz powoli Tidal też zaczyna walczyć o treści podcastowe, ale wydaje mi się, że bardzo, bardzo, bardzo Tidal zaspał i dużo czasu im zajmie odbudowa tego.
Też mi się wydaje, że patrząc na pejzaż medialny w Polsce to nabranie wiatru w żagle przez Tidala będzie trwało bardzo długo. I Spotify, i YouTube będą pędziły do przodu jak szalone. Może coś się zmieni jeżeli chodzi o Google’a i Apple’a, bo to są też platformy, które łakomie patrzą na to, co się dzieje na rynku audio, bo z tego żyją. Mają rozwiązania, technologie i chcą ludzi przyzwyczajać do tego.
Dodam jeszcze jedną ciekawostkę. Apple Podcast w Polsce nie jest super popularny. To są jakieś procentowe wartości względem stuprocentowych odsłuchów jakiegoś odcinka. Natomiast to, co jest super ciekawe to to, że w podcastach biznesowych większość słucha się na Apple Podcast. Mam tutaj na myśli takie podcasty, jak na przykład „Zaprojektuj swoje życie” Maćka Filipkowskiego.
Maćka treści są w większości słuchane na Apple Podcast, co pokazuje kto go słucha właściwie – czyli osoby, które mają IPhone’y. Czyli ludzie też z jakiejś pewnie bańki – nie wiem, czy więcej zarabiający, trudno mi powiedzieć; ale w przypadku podcastów biznesowych więcej jest odsłuchów Apple’owskich. Musiałbyś zerknąć u siebie jak to będzie wyglądać, bo myślę, że to też będzie fajnie widać.
Na pewno będę to analizował. Powiedz mi tak z twojego doświadczenia, oczywiście anonimizując informację, nie rzucając żadnymi nazwiskami – interesuje mnie kwestia tego jak wyglądają kategorie? To znaczy; co to znaczy, że ktoś jest popularny w Polsce jeżeli chodzi o podcasty? Jakiego typu są to odsłuchy?
Powiedziałabym, że od 150 do 200 tysięcy odsłuchów na odcinek.
To tak dosyć dużo…
To jest dużo. Dwa, trzy lata temu jak zaczynałam i zaczynaliśmy wszyscy, najwięcej co widziałam czy raportowałam to było jakieś pewnie 40 tysięcy, 50 tysięcy; więc super – ładnie to wskoczyło. Nie ma oczywiście porównania do YouTube’a i nigdy nie będzie porównania do YouTube’a, bo to są po prostu innego rodzaju treści. Są trudniejsze w odbiorze, wymagające większego skupienia, więc podcasty nigdy nie będą w takim miejscu, w którym jest YouTube i gdzie są twórcy, którzy mają po 2 miliony odsłuchów, ale jest nieźle. Jest ok.
Myślę też, że to się rozwija, że to się zmienia. Co prawda widziałem bardzo ciekawe wyniki za czas pandemiczny. To znaczy podcasty dostały w tyłek. Dlatego, że ludzie przestali jeździć samochodami, komunikacją i okazuje się, że to było naturalne miejsce w czasie, kiedy ludzie właśnie poświęcali go na słuchanie.
Absolutnie się zgadzam. Wiesz co, na zlecenie któregoś z klientów robiłam taką prostą analizę właśnie tego jak podcasty się zachowywały w pandemii i pooglądałam wyniki różnych twórców, do których wyników mam dostęp. I widać około 20 – 30 procentowy drop w marcu, chyba to był jakiś 9 czy 10 marca, kiedy zamknęli nas. I był taki dołek, który trwał do 18 maja.
A 18 maja to z powrotem wróciło na stary etap, bo 18 maja był dzień w którym otwarto restauracje, pierwsze knajpy; jakieś takie rzeczy typu fryzjerzy, usługi i tak dalej. To było takie pierwsze odmrożenie, że ludzie faktycznie przestali się bać – w poprzednim roku, bo mówię o 2020. Ten spadek trwał dwa miesiące, ale u każdego widać dokładnie ten sam przedział dat, co jest super interesujące. Zaskakujące było oglądać, jak po kolei każda osoba – do której nie patrzyłam, to wszyscy mieli to samo.
Czyli można śmiało powiedzieć, że na pewno jeżeli chodzi o polskich twórców topowych podcasty są medium towarzyszącym, tak? To nie jest tak, że my sobie siadamy wieczorem – tak jak się to dzieje z filmami czy serialami na Netflixie; tylko one nam towarzyszą w ciągu dnia. Jeżeli my się nie przemieszczamy i wybieramy typ pracy…
…wiesz co, trochę mi chyba Internet przerywa teraz?…
Ok, dobrze. A teraz jest ok?
Dobrze, już jesteś.
… Także można powiedzieć, że podcasty są medium towarzyszącym w Polsce, ponieważ towarzyszą nam w życiu codziennym, kiedy my siedzimy przed komputerem w pracy, przemieszczamy się, „komutujemy się” jak to się z angielskiego ładnie nazywa; przemieszczamy się komunikacją miejską – to wtedy właśnie włączamy „play” i słuchamy sobie podcastów. Ok, powiedziałaś, że kategorią, do której ty byś zaliczyła topowych twórców to jest 100 – 150 tysięcy odsłuchów pojedynczego odcinka. To powiedz mi – jak to można zmonetyzować? Przychodzi do ciebie taki twórca X, który mówi: „Pani Marto, mam tutaj właśnie taką pulę odsłuchów na każdym z odcinków…”. Co ty możesz mu na chwilę obecną ze swojego doświadczenia zaproponować? Jakiego typu są to stawki? O jakiego typu kampaniach można tutaj porozmawiać?
Zależy. Największe są oczywiście w Polsce podcasty kryminalne. To właśnie podcasty kryminalne dochodzą do nawet i 400 tysięcy odsłuchów, bo są to po prostu historie, które angażują słuchacza. Oczywiście nie umniejszając twórcom podcastów kryminalnych nie jest to „trudny” temat do przerobienia, bo masz gotową historię, która jest ciekawa; bo ktoś kogoś zabił. I każdy słuchacz, który się interesuje tą tematyką chce się dowiedzieć dlaczego zabił, co to był za człowiek – i tak dalej. Najwięcej odsłuchów w Polsce mają podcasty kryminalne.
Natomiast jest to dosyć trudne miejsce do promowania czegokolwiek. My używamy podcastów kryminalnych jako medium do reklam w momencie, kiedy na przykład przychodzi HBO, albo przychodzi Netflix, albo przychodzi jakieś… Nie wiem, może… Wydawnictwo? Chociaż wydawnictwa rzadziej, bo wydawnictwa nie mają pieniędzy. W każdym razie jakieś treści, które mają odsyłać do treści kryminalnych; marki, które mają odsyłać do treści kryminalnych. Co oznacza, że takich marek jest bardzo mało. Nie ma tutaj miejsca za bardzo na wybrzydzanie, że: „Jak nie ten, to przyjdzie zaraz ktoś inny!”, więc stawki w tym przypadku mogą spadać.
Ważne jest też, że w podcaście kryminalnym ciężko jest zalokować coś natywnie, czyli w trakcie opowieści o zabójstwie opowiedzieć na przykład o piwie. Albo opowiedzieć o jakiejś usłudze telemarketingowej; o jakiejś marce, która daje Internet – o UPC czy cokolwiek. Nie jest to takie lokowanie natywnie fajne, że gdzieś w treść można wpleść ten produkt. Jeżeli już lokujemy jakieś marki, to raczej w formie pre-roli, czyli twórca na samym początku odcinka mówi, że: „Partnerem tego odcinka jest marka XYZ, która sprzedaje XYZ.
Możecie się zapoznać z ich ofertą tu i tu, w opisie mojego odcinka. Bardzo dziękuję za patronat. Dziękuję, że ta marka pozwala mi się rozwijać, żebym ja mogła dla Was produkować kolejne odcinki nie martwiąc się o wynagrodzenie. A teraz przechodzimy do treści odcinka…”. Marki za tego typu krótsze komunikaty nie chcą tak dużo płacić jak za natywne komunikaty. Absolutnie się nie dziwię, bo ok – zasięg jest taki sam; bo tak samo dużo osób odsłucha informację przed odcinkiem, jak i w trakcie odcinka – tutaj nie można się kłócić.
Natomiast jakość i odbiór marketingowy takiego przekazu jest dużo mniej warty. Dlatego – wracając do twojego pytania – ile można zarobić jeżeli masz te 150 – 200 tysięcy odsłuchów na podcaście kryminalnym? Myślę, że to są kwoty rzędu 15 tysięcy złotych, 20 tysięcy złotych, ale pod warunkiem, że masz jeszcze dobry Instagram. Na szczęście większość dużych twórców ma dobre Instagramy, bo jeżeli ma zasięgowe treści w podcastach to też ludzie są zainteresowani ich prywatnością, która jest na Instagramie pokazywana.
Takie kombo: podcast plus social media pokazywane jako posty i relacje na Instagramie to jest wycena gdzieś rzędu 15 – 20 tysięcy złotych. Jeżeli jesteś twórcą niekryminalnym, tylko bardziej lifestyle’owym, który dobija do tych 200 tysięcy to stawki są bardzo różne. Pracujemy z ludźmi, którzy lokują w dużych podcastach za 10 – 12 tysięcy złotych, ale na przykład są to długotrwałe współprace.
Klient przekonał się do danego twórcy, ta współpraca się sprawdza dla obu stron, dlatego też klient mając świadomość, że z każdym kolejnym komunikatem jest już ograniczona liczba nowych, potencjalnych klientów schodzi trochę ze stawki, a twórca schodzi trochę ze stawki, bo ma fajnego klienta, który nie zawraca głowy. Więc tutaj przeróżnie – można wziąć albo 10 tysięcy złotych, albo 20 tysięcy złotych. Są twórcy podcastowi, którzy wyceniają swoje odcinki, takie „dedykowane”, na… 40 tysięcy złotych! I są też klienci, którzy to kupują. Powiedziałabym, że to są ekstrema.
Ok, bo tak sobie myślę – 15 – 20 tysięcy… Mówisz per odcinek? Za odcinek? Czy to jest na przykład za jakiś okres?
Nie, per odcinek.
Słuchaj, mi się wydaje, że jeżeli patrząc na przykład na koszty stworzenia takiego odcinka podcastowego versus to, co trzeba zrobić, żeby zrobić dobry i jakościowy oraz zasięgowy film na YouTube’ie , no to, hmm… Podcasterzy wygrywają w przedbiegach! Zgarnięcie takiej puli z jednego odcinka… Wydaje mi się, że przyszłość tutaj należy do audio. Pod kątem na pewno kosztów niezaprzeczalnie będzie prościej to stworzyć. Nawet jeżeli musielibyśmy kupić z dobrego i drogiego banku jakieś sample, jeżeli mielibyśmy zatrudnić kilka osób do pomocy, typu jakieś głosy i w ogóle stworzyć jakieś słuchowisko to wydaje mi się, że te 20 tysięcy to jest fajna stawka.
Wiesz co, powiedziałeś o łatwości tworzenia kontentu. Nie zgodzę się z tym, co powiedziałeś, bo zrobienie dobrego podcastu, którego chcą słuchać ludzie to jest bardzo dużo pracy. Ok – nie masz kosztów operatora, nie masz kosztów fotografa; nie masz kosztów ubrań, które musisz włożyć na przykład do zrobienia jakiegoś śmiesznego filmu na YouTube’ie. Natomiast masz bardzo, bardzo dużo czasu, który ty musisz poświęcić na to, żeby tę treść stworzyć.
Ja bym wręcz powiedziała, że robienie zasięgowych filmów na YouTube’a jest o wiele łatwiejsze niż robienie zasięgowych odcinków na podcast, bo na YouTube’ie możesz albo zagrać jakimś, nie wiem – humorem; sam w sobie nie musisz mieć poczucia humoru ani być charyzmatycznym, ale na przykład pokażesz jakiś żart na YouTube’ie i masz trzyminutowy filmik, który obejrzy 2 miliony osób. Natomiast w podcaście to tak nie działa. W sensie – nie możesz w podcaście opowiadać co jadłaś dzisiaj na śniadanie.
Nikt tego nie będzie słuchał. To też nie są tacy odbiorcy, którzy są na YouTube’ie. Na podcastach nie ma takich dziewczyn, które są super popularne na YouTube’ie – które chodzą i opowiadają co dzisiaj robiły, albo pokazują jakie zakupy zrobiły, co przyszło do nich z Internetu. Albo w jakim sklepie były, w jakiej restauracji zjadły i tak dalej. Nie ma takich osób w podcastach, bo nikt nie ma na tyle… Nie wiem, czy charyzmy; czy nie potrafi o tym opowiadać w tak interesujący sposób żeby człowiek chciał tego słuchać.
Ja bym powiedziała, że stworzenie treści audio, która jest interesująca dla ludzi to jest koszmarnie trudne zadanie, bo jest wymagający odbiorca; bo nie masz żadnych wspomagaczy w postaci wideo, w postaci obrazka. Nie możesz na przykład pokazać ładnego wideo z pięknych wakacji, tylko po prostu jedyne co masz to tak naprawdę swoją zdolność do opowiadania historii i swój głos.
A głos… też może ludzi wkurzać. Barwa głosu; że ktoś źle coś akcentuje albo nie wymawia „r”, i tak dalej. Jest bardzo dużo takich czynników, w których możesz bardzo szybko odpaść. Tak więc tyle… Trochę podniosłam głos, bo nie lubię jak ktoś tak mówi (śmiech). Nie lubię jak ktoś tak mówi, bo to jest ciężka robota.
Dobrze, dobrze (śmiech). Obaliliśmy jeden z mitów branżowych, którego ja też byłem twórcą i widocznie zbyt rzadko się kontaktowałem z kimś, kto mógłby mi to wybić z głowy. Ok, w takim razie jeszcze raz powtórzmy – stworzenie dobrego, jakościowego podcastu jest trudne i nie jest wcale tak proste jak się to wydaje; że się po prostu siada przy sitku, nagrywa – bach, wrzucamy!
Nie, nie… Absolutnie nie. Wiem na przykład po Justynie Mazur, która nagrywa podcast „Piąte: Nie zabijaj” – Justyna robi przed każdym odcinkiem około dwutygodniowy research! To jest po prostu dwa tygodnie jej codziennego siedzenia przed komputerem i szukania informacji.
Później oczywiście ktoś to musi zmontować, nagrać i tak dalej, ale samo nagranie audio i sam montaż to już jest po prostu tak jakby opublikowanie odcinka na platformach. Wcześniej masz dwutygodniową robotę, którą musisz zrobić – musisz ją przygotować, musisz sprawdzić różne rzeczy – i tak dalej. Tak więc jest to ciężka sprawa.
Za taką dwutygodniową pracę to te pieniądze, 15 – 20 tysięcy, to wcale nie wygląda na jakąś nieprawdopodobnie dużą kwotę. Dobrze. To teraz powiedz mi taką rzecz – jak wygląda kwestia formatów? Czy jest tak, że w Polsce pojawiają się i są popularne formaty takie właśnie kryminalne? Czyli True crime, który też króluje i na amerykańskich listach podcastów? Czy mamy na przykład jakieś swoje wyjątkowe formaty, które biją rekordy popularności, a w innych krajach są niespotykane?
Nie mamy wyjątkowych formatów. Oczywiście – najpopularniejszą kategorią podcastów w Polsce są te kryminalne. Wszyscy wiemy dlaczego. Po pierwsze, kryminalne podcasty mają dużo odsłuchów dlatego, że historie już się same „zrobiły” tak właściwie. Nie trzeba pisać tej historii i wymyślać od nowa, tylko ta historia jest, więc trzeba ją „tylko” obrobić.
Wydaje się być to proste, dlatego rośnie najwięcej podcastów kryminalnych. I wydaje mi się, że najbardziej się szuka właśnie tego typu treści. To, co się bardzo łatwo nagrywa to są właśnie rozmowy. Mam na myśli nie takie rozmowy na jakiej my teraz jesteśmy – chociaż takie też; ale bardziej takie rozmowy z celebrytami czy z jakimiś interesującymi osobami na ten moment, bo znów – to jest „tylko” zrobienie researchu na temat danej osoby i zaproszenie jej do studia. To też się ludziom wydaje bardzo proste do tworzenia, natomiast nie jest już takie ciekawe.
Tak naprawdę możesz zaprosić do odcinka Marylę Rodowicz – jak Ci się uda i znasz menadżera – ale jeżeli nie jesteś dobrym dziennikarzem i nie zadajesz dobrych pytań, nie jesteś charyzmatyczny, nie dajesz gościowi dojść do słowa – to nikt tego nie będzie słuchał. Spalisz sobie kontakt. Tu, paradoksalnie, mimo tego, że jest coraz więcej takich podcastów „gadaniowych” to jest ciężko zatrzymać przy sobie słuchacza. To, czego ja żałuję, że tego jeszcze w Polsce nie ma, ale mam nadzieję, że zacznie być to są podcasty parentingowe.
Przychodzi do nas dużo marek, zwłaszcza takich „dzieciowych”, które chciałyby się zalokować gdzieś u mam. Natomiast nie mamy takich podcastów. Największym takim podcastem jest podcast Justyny Szyc-Nagłowskiej, który się nazywa „Matka też człowiek”. Ten podcast ma średnio 10 – 15 tysięcy odsłuchów. I po niej… nie ma już nic za dużo. W sensie są oczywiście podcasty parentingowe, gdzie się mamy wypowiadają; natomiast to nie są odsłuchy, które można w jakikolwiek sposób monetyzować. Tam jest – jak dobrze pójdzie – po pięćset odsłuchów na odcinek.
To nie są takie zasięgi, na których markom zależy. Mamy posuchę na rynku parentingowym, co wydaje mi się być bardzo dziwne, bo matki stanowią ogromną grupę naszego społeczeństwa. Zwłaszcza matki takich super małych dzieci, które powinny właśnie chcieć utożsamiać się z innymi matkami. Poza tym spędzają dużo czasu spacerując z wózkami, robiąc zakupy; i tak dalej, i tak dalej, z dzieckiem, które nie jest interaktywne i z którym można rozmawiać. Można tak właściwie spędzać czas na słuchawkach. Natomiast nie słucha się w Polsce takich treści. Nie wiem czy dlatego, że po prostu nie ma więcej chętnych, charyzmatycznych twórców czy po prostu polskie mamy wolą słuchać podcastów kryminalnych.
Nie wiem tego. Żałuję też i czekam aż się pojawi trochę więcej podcastów, w których rozmawiają ze sobą dziewczyny. Jest ich trochę w Polsce, ale znów – te podcasty i ich prowadzący nie są na tyle charyzmatyczni, te tematy nie są na tyle ciekawe, żeby wybić się gdzieś do góry i żeby było to chętniej słuchane przez ludzi. Brakuje mi też podcastów wysokozasięgowych technologicznych. Na ten moment największy prym wiodą Panowie z podcastu „Rock i Borys”. Oni mówią trochę o technologiach, trochę o popkulturze; o filmach, serialach.
O tym co zrobił na przykład Microsoft ostatnio, czy na przykład o jakiejś konferencji technologicznej. Oni nie mają za dużej konkurencji, właściwie to są najwięksi. Oni robią około 70 – 80 tysięcy odsłuchów, a za nimi długo, długo, długo nikogo nie ma. Tak więc jakbym miała powiedzieć o kategoriach, których mi brakuje to są to matki, to są technologie; i są to takie po prostu babskie gadki – przepraszam, że tak powiedziałam, „babskie gadki”, ale właśnie dziewczyńskie pogawędki o wszystkim.
To tak też odzwierciedla to, co jest w Stanach. W Stanach tych technologicznych jest więcej. Parentingowych chyba też jest więcej, chociaż ja nie jestem tą grupą, więc nie szukam takich. Takich kobiecych, gdzie są dwie prowadzące też jest sporo, a w Polsce tego nie ma; ale to przyjdzie do nas z czasem. Myślę, że to jest kwestia roku, półtora.
To ja się w takim razie piszę na format technologiczny, bo chyba najszybciej o technologii mogę spokojnie mówić. Tylko oczywiście nikt by tego nie słuchał, bo wiesz – ja nie jestem zbyt „wyhajpowany”. Musiałbym naprawdę jakieś nieprawdopodobne rzeczy, rozmowy… Zapraszać Baracka Obamę, żeby ktoś tego słuchał. Natomiast to bardzo ciekawe co mówisz, bo mi wydawało się, że akurat jeżeli chodzi o parenting i takie właśnie porady typu: „Jestem matką – jakim wózkiem woziłam swoje dziecko, jaką pieluszkę kupowałam”. I tak dalej, i tak dalej… Interesuję się tym, ponieważ próbowałem lokować też swój komiks edukacyjny dotyczący dzieciaków, no to wiesz… to wysyp. Ja mogłem przebierać naprawdę ogromne ilości; hektary blogów, blogerek, które mówiły właśnie o szeleczkach, o dosłownie każdym elemencie. Natomiast co do podcastów, to kurcze – wydawało mi się, że to będzie oczywiste…
Też mi się tak wydaje.
Czyli wzywamy wszystkich: kto w sobie jeszcze ma energię i ogień do tego żeby mówić o swoim macierzyństwie, o swoim tacierzyństwie, o dzieciakach – twórzcie, nagrywajcie. Prościej będzie Wam się przebić na podcastach niż YouTube’ie.
Zdecydowanie tak. Zdecydowanie. Tylko to jest ciężki kawałek chleba. Trzeba mieć naprawdę coś do powiedzenia żeby ktoś inna osoba chciała Cię słuchać.
Czyli widzisz, bo mam takie wrażenie, że YouTube wybacza bardzo dużo i YouTube też rządzi się troszkę innymi prawami. Tam faktycznie te obrazki mogą być o wiele ciekawsze niż prowadzący, prowadząca. I mogą oni stanowić już tylko tło. A jak mówimy o prankach to właściwie można postawić każdą osobę i tyle. Natomiast zgodzę się z tym – ja mam taki odruch, że jak włączam podcast i on mnie nie zainteresuje w ciągu minuty…
To go wyłączasz…
To go wyłączam, bo: albo barwa głosu, albo tembr – chociaż to to samo. Ale to też kwestia tego jak się mówi. Jak słucham dobrej klasy podcastów właśnie kolegi Myszki czy koleżanki Mazur no to chapeau bas – chce mi się tego słuchać. I najwyżej sobie przewijam, skipuję, bo nie mam czasu na godzinne posiedzenie, ale to jest dla mnie entertainment; to jest rozrywka, za którą naprawdę jestem nawet w stanie zapłacić. Natomiast jest duża część podcastów, która nie wiem po co i przez kogo jest nagrywana, bo jest takim kompletnym szumem tła. I chyba to jest właśnie ta kategoria, o której ty mówiłaś; że komuś się wydaje, że w tym będzie dobry albo chce się sprawdzić. I po kilku miesiącach, max pół roku pada ten pomysł, bo jest zbyt mała grupa odbiorców.
Bardzo ważna jest pokora. Jeżeli ktoś myśli o tym, żeby zacząć nagrywać podcast i myśli o tym na poważnie, że ten podcast będzie miał słuchaczy i że może kiedyś to będzie jego źródło zarobku to niech zada swoim pięciu najbliższym przyjaciołom pytanie: „Ej, stary, czy ja się do tego nadaję?”. I te osoby powinny się po prostu posłuchać tych osób, bo bardzo często odpowiedź pewnie brzmiałaby… „Nie”.
Trzeba spełnić bardzo dużo nienazwanych kryteriów, które sprawią, że ludzie będą chcieli Cię słuchać. Wiesz, jak wejdziesz sobie na jakiś podcast i zniechęci Cię właśnie barwa głosu, nie wiem, jakieś efekty dźwiękowe albo czyjaś maniera wypowiadania się to już nie wrócisz do tego podcastu i do tego twórcy. Przynajmniej ja tak mam. Nie wiem, czy mogę się wypowiadać za innych. Po prostu nie daję szansy. Jest tak dużo tego, że nie chce mi się dalej dawać szansy. Chyba, że ktoś mi powie, że to jest naprawdę świetny odcinek, no to spoko.
No tak, jeżeli jest rekomendacja to oczywiście. Powiedz mi, czy na przykład ty podjęłabyś się stworzenia takiego podcastu na zasadzie: przychodzi agencja albo przychodzi klient i mówi: „Słuchajcie, chcemy zrobić show dotyczące opon samochodowych, czyli taki trochę o motoryzacji. Proszę mi tutaj znaleźć osobę, która będzie mogła się wypaszczyć. Odpowiednio go przeszkolcie. I proszę bardzo – nagrywamy tutaj dwa sezony od razu, bo mamy na to taki budżet”.
Robimy takie rzeczy, bo przychodzą marki i mówią: „Chcemy mieć swój własny podcast”; więc robimy takie rzeczy, ale staramy się nie brać jako prowadzących osób znikąd. Zawsze do takich produkcji angażujemy prowadzące osoby, które już są podcasterami. To daje mi jako osobie, która kieruje takim projektem kilka plusów na start. Po pierwsze – ta osoba jako osoba już obeznana z podcastami będzie potrafiła prowadzić głos, prowadzić historię; ma jakiś fach w ręku – czy dziennikarski, czy ma w sobie empatii dużo, że potrafi z innymi rozmawiać.
To jest pierwsza rzecz, którą ja mam w takim razie zapewnioną, że biorę do prowadzenia takiego nowopowstałego tworu nowego twórcę. Po drugie – taki twórca podcastowy, który zdecyduje się na prowadzenie podcastu dla marki ma już też swoich słuchaczy na swoich własnych kanałach. Dlatego jest o wiele łatwiej tych słuchaczy przetransportować. Z podcastu, na przykład, takiej Justyny Mazur, żeby przyszli do jej nowego podcastu, dzięki czemu ten nowy twór już zyskuję nową rzecz.
Nie dość, że prowadzi ten twór Justyna Mazur, która fajnie opowiada, ma bardzo miły głos i ludzie chcą jej słuchać; a po drugie jej fani przychodzą na dany podcast. Jeżeli już jej fani przyjdą, z różnych źródeł – z Instagrama, z jej podcastu, z jakichś poleceń znajomych, z Pudelka, z Kafeterii – to wtedy ten podcast winduje się wyżej w rankingach Spotify’a. Jeżeli jest coraz wyżej w rankingach Spotify’a albo ma na przykład jakiś „złoty strzał”, że nagle leci na samą górę to zaczynają do tego dochodzić słuchacze organiczni, którzy na przykład nie trafili z mediów Justyny albo w ogóle nie mają pojęcia kim jest Justyna, a przyszli dlatego, że zobaczyli to na Spotify’u.
Tak, robimy takie rzeczy. Natomiast nie podjęłabym się nigdy i też nie podejmuję się, bo dostaję bardzo dużo maili od różnych osób, które piszą: „Cześć! Zaczynam właśnie nagrywać swój podcast. Czy możesz mi coś doradzić?”. No… nie mogę nic doradzić! W sensie – pewnie mogłabym mówić jakieś takie złote zasady, ale jak nie masz charyzmy to żadne złote zasady nie przydadzą się. Nie będziesz nagrywać ciekawych treści jeżeli nie jesteś ciekawą osobą. Koniec. Na YouTube’ie sobie jeszcze zrekompensujesz obrazkiem, ale w podcaście sobie nie zrekompensujesz.
Mam takie wrażenie, że właśnie…
… że zniechęcam?!
Nie. Powiedziałaś coś bardzo ważnego, co dużo osób będzie próbowało w jakiś sposób zrzucić sobie z głowy albo zupełnie wywalić z pamięci. To jest niesamowicie ciężkie żeby zrozumieć, że nie każdy nadaje się do tego. Wiadomo, że są pieniądze, jest rozpoznawalność. Pare osób pewnie o tym marzy, żeby połechtać sobie ego i stać się rozpoznawalnym właśnie na zasadzie: „Nagrałem taki podcast, jestem twórcą serii podcastów, tutaj słucha mnie 150 tysięcy osób per odcinek” – no właśnie. To trochę jak mój taki daleki znajomy, który prowadził jakieś show, chyba właśnie też na YouTube’ie. Zapytany kiedyś przeze mnie: „Co uważasz, że jest takim niezbędnym elementem?”, odpowiedział mi: „Wiesz co? Każdy może robić takie show, tylko musisz być inteligentny, przystojny i po prostu mieć coś do powiedzenia”… No więc to jest trochę jak z podcastami – tak, każdy może je robić, ale…
Odpada tu „przystojny”.
Tak, chociaż wiesz co? Dobrze, nie – nie będę się kłócił… Chciałem powiedzieć, że przystojność można w jakiś sposób oddać, ale nie, to jest bzdura. Zresztą widziałem wielu radiowców, którzy swoim głosem mnie nieprawdopodobnie urzekali, a jak widziałem ich realne postacie byłem bardzo zdziwiony, że ja sobie zupełnie inaczej ich wyobrażałem.
Tak, to prawda! Nie każdy jest Pierce’m Brosnane’m.
Z głosu absolutnie seksowna, wysoka blondynka albo blondyn; a patrzysz, a tam wychodzi bardzo przeciętny z wyglądu, z twarzy człowiek (śmiech)… Nikomu nie ujmując, ale taka jest właśnie magia głosu i radia. Dlatego chapeau bas, bo też trzeba się bardzo dużo nauczyć. Już nie mówię o emisji, bo to są karty mikrofonowe i tak dalej. Wiadomo, teraz już nie stosuje się tego, a przynajmniej nie słyszałem żeby było to jakimś elementem związanym z naborem, ale tak… Zdaje mi się, że to jest podstawą jeżeli mamy dwie gadające głowy. I naprawdę można ten format położyć albo wznieść go na takie wyżyny, że chce się dwie godziny spędzić z tą osobą. Na przykład Karol Paciorek robi to wyśmienicie i wybornie. Chociaż oczywiście pewnie on sam powie, że ma mieszane uczucia i za każdym razem pewnie wydaje mu się, że ten show nie był najlepszy. Natomiast jak się ogląda któryś z tych odcinków – no to cholera, facet po prostu ma do tego talent! Przed „Impo…” robił z Włodkiem wspaniałe show; to znaczy nadal robią, bo się reaktywowali. Natomiast nikt by chyba nie powiedział, że postawiłby na Karola jakąś sumę pieniędzy, że on będzie prowadził show one on one i to ba – z politykami, z gwiazdami, z raperami. W ogóle – z każdego możliwego worka wyjmuje ludzi i po prostu prowadzi z nimi ciekawe rozmowy, więc absolutnie tak, trzeba mieć w sobie to coś i to pozwala nam na robienie fajnej audycji. Powiedz mi jaką byś w takim razie widziała przyszłość polskiego rynku podcastów? Czy on idzie podobnie jak na przykład rynek youtube’owy, czyli w stronę takiego mega profesjonalizmu – zelowania jakości i dobudowywania kolejnych etapów typu super duży dział researchu, marketerzy, ludzie, którzy zajmują się poszczególnymi zadaniami? Czy to raczej będzie tak, że to będą takie scyzoryki szwajcarskie. Wiesz, one men army, który będzie dbał o wszystko i robił sam – montował, wypuszczał i dokonywał właśnie tych wszystkich nudnych czynności? Jak to wygląda z twojej perspektywy patrząc na twórców i twórczynie, z którymi ty współpracujesz?
Nie wiem, bardzo trudne pytanie, na które nie ma odpowiedzi, a przynajmniej ja nie mam odpowiedzi. Po pierwsze jakość jest oczywiście bardzo ważna i coraz ważniejsza. Natomiast to nie jest film, w którym musisz zdobywać na przykład coraz lepsze lokacje albo wyjeżdżać na coraz droższe wycieczki żeby pokazać coś fajnego, tylko to jest po prostu audio. Musisz mieć mikrofon i do widzenia.
Gdzieś się kończy ta granica dobrego mikrofonu, bo ja teraz rozmawiam z tobą na mikrofonie, który kupiłam chyba za 300 złotych. To jest taki mikrofon podłączony do komputera, najprostszy na świecie. Postawiłam go na tym pudełku, w które ten mikrofon był zapakowany. I wydaje mi się, że to jest jakoś absolutnie ok. Zwłaszcza, że słuchacze podcastów raczej nie są jakimiś audiofilami.
W sensie – nie słuchasz tego jako muzyki. Słuchają tego też pewnie na standardowych słuchawkach do telefonu, więc tutaj ta jakość rosnąć nie będzie. Mogą rosnąć słuchowiska na przykład. Słuchowiska to jest już trochę droższa zabawa i trochę bardziej skomplikowana, bo jeżeli chcesz mieć słuchowisko to musisz zaangażować już kilka głosów. Tutaj już masz więcej osób, które należy skoordynować i zrobić to wszystko, żeby to było słuchowisko.
Słuchowiska to są też na przykład dodatkowe dźwięki, które skądś musisz wziąć. Musisz kupić licencję, musisz sam je nagrać. Tutaj już się zaczyna to rozwijać. Natomiast czy ludzie chcą słuchać słuchowisk? Albo takich bardzo inscenizowanych podcastów? Nie wiem, mam wrażenie, że to już zaczyna trochę za bardzo wchodzić na działkę audiobooków, które bardzo często stają się już takimi profesjonalnymi słuchowiskami.
W ogóle jest też bardzo cienka granica między audiobookiem, a podcastem, ale to pewnie nie na teraz rozmowa… Czy będzie potrzebna armia ludzi do zarządzania twórcami? Nie. Nie, bo znów – masz właściwie tylko głos i mikrofon, więc jeżeli jesteś w miarę ogarnięty czy w miarę ogarnięta to poradzisz sobie z asystentką na przykład, która pomoże Ci zrobić research, pomoże Ci to zmontować, ale na pewno nie jest to armia czy cały zespół do utrzymania.
Teraz jak na przykład się mnie pytają ludzie: „Co się będzie działo w podcastach w kolejnym roku?” to odpowiadam, że ludzie zaczną chcieć płacić za treści. I nie wiem czy to w podcastach nie będzie po prostu szło trochę w stronę takich… ja to nazywam „pay per view”, ale nie mam po prostu lepszego słowa na to, a to nie jest „pay per view”, tylko „pay per odsłuchanie” – nie wiem jak to powiedzieć zgrabnie. Zrobiłyśmy z Justyną Mazur, czyli autorką „Piąte: Nie zabijaj”, zrobiłyśmy test w lipcu.
Wszystkie odcinki Justyny dotychczas były do tej pory dostępne za darmo na Spotify’u i ona nigdy nie monetyzowała tych treści, że one były zamknięte za jakimś paywallem. Ja chciałam zrobić test, a Justyna chciała nagrać treść, która z jej perspektywy była na tyle kontrowersyjna, że ona bała się ją puszczać do ogólnego obiegu, bo to była taka ciężka sprawa dziewczyny – Magdy Żuk – która kilka lat temu pojechała do Egiptu, tam skoczyła z okna. Nie chcę nawet zaczynać tego, bo właśnie w tym tkwi ta kontrowersja.
Justyna nagrała ten odcinek, zrobiła potężny research. Ten odcinek trwa też dwie i pół godziny o ile dobrze pamiętam, a zwykle standardowe odcinki Justyny trwają godzinę. I wrzuciłyśmy go za paywalla. Dostęp do tego odcinka kosztował 9,90 brutto, z czego 5 złotych z każdego zakupu oddajemy na Fundację La Strada – to jest fundacja, która przeciwdziała sprzedaży osób za granicę w celach seksualnych.
Teraz już przestałam to monitorować od jakiegoś czasu, bo dopiero dzisiaj jest ostatni dzień miesiąca, więc dopiero jutro będę musiała rozliczyć Fundację, w sensie, że wysłać Fundacji pieniądze. Jak w zeszłym miesiącu musiałam rozliczyć Fundację to wysłałam im 85 tysięcy złotych, czyli ile się sprzedało? Jakieś 16 – 18 tysięcy dostępów do tego odcinka. Nie patrzyłam na to od tamtego czasu.
Myślę, że na pewno ten odcinek przebił 25 tysięcy, co oznacza, że 25 tysięcy osób zechciało zapłacić 10 złotych, żeby zapłacić za treść, którą tak naprawdę mogli by mieć za darmo; bo jak nie Justyna powie o Magdzie Żuk, to ktoś inny opowie o Magdzie Żuk prędzej, czy później. A jak nie o Magdzie Żuk to o każdej innej sprawie. To mi trochę otworzyło oczy i pokazało, że ludzie chcą płacić za dostępy, za odcinki.
Za dobrze i fajnie zbudowane odcinki, które – znów – nie mają fajerwerków, Justyna nie ma rozbudowanych słuchowisk z wieloma głosami, tylko po prostu przygotowała potężny research. To się pięknie sprzedało. Wydaje mi się, że to będzie w tę stronę szło. Nie wiem, czy chcę to teraz mówić na głos, ale może powiem. Nie chcę po prostu zapeszyć albo zabrzmieć na kogoś, kto trochę za dużo sobie wyobraża, ale coś czuję, że może trochę to iść w taki biznes, może… subskrypcyjny?
Gdzie masz dostęp do treści audio za kupieniem nie wiem, czy stałego dostępu, czy jakiejś miesięcznej opłaty. Dlatego też nie wiem czy mądrze jest o tym mówić, bo tutaj już wchodzi rozróżnienie – a czym się różnią podcasty w takim razie od już istniejących platform, które udostępniają treści audio za dopłatą? Za, na przykład, BookBeatem czy Storytelem? Czy za Audioteką? Gdzie postawić te granice? Dużo mam takich myśli strategicznych, biznesowych, wizerunkowych też dla twórców.
Dlaczego oni nagle chcą paywallować swoje treści, skoro wcześniej były za darmo? Nie wiem, natomiast widzę, że ludzie będą chcieli za to płacić. I płacą. Super. Jak jeszcze odda się jakąś część wynagrodzenia na rzecz Fundacji to ludzie tym bardziej to kupią. Super – wszyscy zadowoleni. Odbiorcy dostaną świetny odcinek, twórca zarobił też pieniądze, fundacja dostała również kupę kasy, więc super – wszyscy zadowoleni.
Pewnie, jest to sytuacja win – win – win. I wydaje mi się, że to jest kolejny etap, bo kilka lat temu zastanawiałem się – jak ci biedni twórcy, szczególnie właśnie takich podcastów kryminalnych, gdzie trup się ściele gęsto, a tematy są dosyć kontrowersyjne – jak oni mogą zarabiać? U nich się nie pojawi Coca-Cola, nie pojawi się jakaś wesoła marka, tylko raczej trzeba będzie tam wciskać jakieś rzeczy, które albo pasują, albo są właśnie zasięgowe. Albo związane z medium, czyli właśnie jak powiedziałaś – HBO, Netflix. Pojawiają się jakieś mroczne serie, to można przy okazji na takim kryminatorium, czy „Piąte: Nie zabijaj” coś takiego zamieścić. Wydaje mi się, że ponieważ bardzo szybko pojawia się dużo takich ułatwień dla twórców, to to, o czym powiedziałaś, czyli na przykład zamknięcie takiego specjalnego odcinka za paywallem i mrugnięcie okiem do słuchaczy – „Słuchacze, do tej pory słuchaliście wszystkiego za free, a teraz po prostu zapłaćcie 9 zeta, ale to będzie wypasione. Będzie dwu i pół godzinne…” i w ogóle cuda na kiju. Myślę, że to jest super sposób. I życzę wszystkim, żeby: a – myśleli o tym, bo jednak fajnie żeby zarabiali na tym co kochają i robią na co dzień. Szczególnie, jak powiedziałaś, poprzedzają swoją pracę dwutygodniowym albo nawet dłuższym researchem. Po drugie, po prostu to też jest dawanie bardzo jasnego sygnału dla słuchaczy, że to nie jest za darmo. To nie jest tak, że ktoś po prostu wstaje i o, nagram sobie dzisiaj podcast, tak po prostu. Tylko to jest strasznie długa i męcząca robota. Absolutnie uważam, że raz na jakiś czas powinno się rzucić kwotą i pokazać, że to wymaga po prostu ukontentowania w drugą stronę – twórcy. Powiedzenia mu: „Super, dziękuję Ci za to. To jest 9,90, ale dzięki temu możesz tworzyć, a ja mogę słuchać co roku kilkuset godzin fajnych podcastów. Natomiast oczywiście ja chętnie Ci zapłacę. Nie karz mi płacić za wszystko, co robisz, ale raz na jakiś czas jak coś wystawisz, to ja bardzo chętnie te parę złociszy ciężko zarobionych Ci wrzucę”.
Zgadza się. Może nie podobną rzecz, ale również monetyzować podcasty zaczął Marcin Myszka z „Kryminatorium”, razem z Michałem Larkiem z podcastu „Zabójcze opowieści”, bo oni nagrywają takie słuchowiska kilkuodcinkowe. Nie wiem co prawda jak im się to sprzedaje, bo nie dzielą się oni takimi informacjami, ale tam ten dostęp jest na pewno droższy.
O ile dobrze kojarzę to kosztuje 30 czy 40 złotych, ale czy jest to podzielone na odcinki? Nie wiem. W każdym razie nie wiem jak im się to sprzedaje, z jakim sukcesem. Wiem, że pracują teraz nad drugim sezonem, więc pewnie jeśli pierwszy by się nie sprzedał, to drugiego by nie robili; więc pewnie jest ok. Natomiast nie tylko my romansujemy z tym płatnym dostępem do niektórych treści.
Prawdopodobnie w tę stronę to będzie szło. Ktoś to musi zrobić po raz pierwszy i ktoś to musi spopularyzować po raz pierwszy, żeby potem wszyscy uznali, że jest to jakiś standard, za którym można później podążać.
Absolutnie uważam, że żyjemy w bardzo ciekawych czasach i sądzę, że będzie wiele prób albo inaczej – nawet bardzo fajnych i spełnionych takich projektów, gdzie twórcy w końcu zaczną zarabiać i realizować się, bo myślę, że wielu z nich, a pewnie wiesz to lepiej ode mnie, ale ja to tak czuję, w związku z tym wypowiem się za siebie; że oni naprawdę chcieliby jeszcze więcej pracować i robić fajnych rzeczy. Tylko, cholera, czasami muszą zapłacić rachunki, mieć po prostu pieniądze na wyjazd z dzieciakami na wakacje, więc muszą sobie dorabiać. Jednak gdyby się okazało, że rynek urośnie do takiego rozmiaru, że mogą zostawić wszystko i poświęcić się tylko robieniu tych ulubionych podcastów to myślę, że wszyscy będą zadowoleni. I klienci, i my – jako słuchacze, i oni – jako twórcy, bo w końcu się będą realizowali w stu procentach w tym, co kochają. Ja tylko mogę powiedzieć, że akurat dla mnie rynek podcastowy jest nieprawdopodobnie ciekawy, bo widzę jak szybko się przepoczwarza z takiego właśnie jeszcze owada w pięknego motyla. I to stało się na naszych oczach w ciągu ostatnich dwóch czy trzech lat. I super. Nie mogę się doczekać tego, co będzie w przyszłości, bo wszystkie koncerny: Apple, Google, wszystkie Amazony tego świata nas tutaj bodźcują różnego typu gadżetami, które do nas mówią, my do nich mówimy. Dlatego to audio będzie przybierało na sile. Świetlana przyszłość. Jeżeli Ty – Słuchaczu, Słuchaczko – jesteś twórcą, twórczynią taką jeszcze nieodkrytą dla świata to pomyśl o tym, czy aby to nie jest ostatni moment, żeby się załapać na ten wózek hype’u, bo za chwilę ten peron może odjechać. Jeśli jest tak to zapukaj do Marty, do Agencji Słucham i tam myślę, że dostaniesz full informacji. I tak samo, jeżeli jesteś na przykład klientem, który chce się odnaleźć w świecie audio podcastów polskich, no to uderzaj w te pędy do Słucham, do Marty i wtedy otrzymasz wszelkie informacje, które pozwolą Ci nawiązać wszelkie współprace z naprawdę fajnymi twórcami. Droga Marto – prawie mija godzina. Ja wyczerpałem swoją listę pytań.
Ale ładnie powiedziałeś, dziękuję!
No, stwierdzam fakt! 56 minut, przynajmniej tak pokazuje mi tutaj licznik na Zencast’cie. Powiedz mi czy ty chciałabyś coś jeszcze powiedzieć? Czy jest jeszcze jakiś element, jakiś topic, którego ja nie poruszyłem, a ty uważasz, że powinno się o nim powiedzieć?
Wiesz co, myślę, że jest jeszcze tysiąc rzeczy, o których moglibyśmy pogadać tutaj, ale te takie najważniejsze rzeczy poruszyliśmy na pewno. Ja bym powiedziała tylko tyle, że ten rynek się kiedyś zatrzyma. W sensie – na pewno w Polsce się zatrzyma. I tu trochę rozwinę to, co powiedziałam, że nigdy nie będzie takich na YouTube’ie, bo po pierwsze – to nie jest tego rodzaju kontent, żeby każdy Polak chciał to oglądać albo słuchać tego.
Po drugie – jest to trudna rzecz, więc liczba osób w Polsce, która pasuje na podcastera, ma charyzmę i tak dalej – też jest ograniczona i dużo mniejsza niż na YouTube’ie. Myślę, że ten rozwój potrwa jeszcze, nie wiem – kilka lat, pewnie maksymalnie. I to się zatrzyma. W sensie, że będą dochodzić nowi słuchacze, ale też pomyślmy o tym ile w Polsce może być osób, które mogą potrafić się skupić na treści, która trwa więcej niż 20 minut i nie ma wsparcia obrazka? Według badań wychodzi na to, że podcastów słuchają ludzie wykształceni, z dużych miast i pełnoletni.
Czyli po prostu osoby, które nie mają takiego jak ja „short attention span”, tylko są w stanie się skupić na dłużej na czymś. Takich osób nie ma tak dużo jak na YouTube’ie pewnie, albo na Instagramie, albo na TikToku. Tam masz szybko zmieniające się treści po prostu – bang, bang, bang – bodźce, ten, taki, owaki, przekierowania; i tak dalej. Bardzo łatwo jest się w tym pochłonąć.
Jest bardzo niski próg wejścia do takich aplikacji. Tam owszem – liczba odbiorców takich aplikacji, takich treści będzie rosnąć i dojdzie do YouTube’a. Podcasty takie nigdy nie będą. Po prostu to jest inna treść, inny odbiorca. Ja nawet próbowałam kiedyś liczyć ile jest faktycznie osób, które według badań pasują na odbiorców podcastów, żeby chociaż spróbować oszacować kiedy to się zatrzyma.
I sprawdzałam ile jest dorosłych kobiet, ilu jest dorosłych mężczyzn, ile jest osób z wyższym wykształceniem, którzy mieszkają w dużych miastach. Dodawałam tam jakiś margines błędu. Nie pamiętam ile mi tam wyszło, ale na pewno to nie będą takie liczby, które sprawią, że to wejdzie do takiego absolutnego mainstreamu.
No i tyle, ale może to dobrze, bo przynajmniej są to wysokojakościowi twórcy, wysokojakościowi odbiorcy, więc mówiąc wprost: nie otaczasz się… Nie mogę tego powiedzieć! Inaczej – otaczasz się fajnymi osobami. To chciałam tylko dodać. Co też z perspektywy mojej pracy jest super, bo nie pracuję z jakimiś, nie wiem – dziećmi. Oczywiście są też mądre dzieci, ale wiesz o co chodzi. Twórcy podcastów to są już też dorośli ludzie, dorosłe osoby, z którymi można się dogadać, którzy pamiętają o swoich zadaniach. Potrafią liczyć, co się rzadko zdarza w przypadku youtuberów, więc to jest przyjemność dla wszystkich stron.
(śmiech) Bardzo, bardzo ci dziękuję za to podsumowanie! Moim, a przede wszystkim Waszym gościem była Marta Niemira z Agencji Słucham, która to Agencja zajmuje się tworzeniem podcastów, ale też menadżerowaniem twórców i twórczyń. W związku z tym jeżeli jesteś klientem szukającym właśnie fajnego, nowego kanału, zupełnie nowego medium jakim są podcasty i audio to uderzaj natychmiast do Agencji Słucham, i do Marty. Tak samo jeżeli jesteś podcasterem, podcasterką i szukasz może współpracy, a może po prostu masz jakiś bardzo fajny temat i format to to samo – Marta Niemira, uderzaj. Znajdziesz ją pewnie na LinkedIn’ie. Ja nazywam się Artur Kurasiński i był to kolejny odcinek z cyklu pod tytułem: „Jak technologia wpływa na nas i nasze życie”. Słuchajcie proszę też moich innych odcinków, bo oczywiście to też jest podcast i mi również zależy na tym, żeby jak najwięcej osób go odsłuchało.
Tak. I utrzymać na podcaście. Słuchajcie wszystkich odcinków! To wtedy podcast Artura będzie wywindowany w górę.
No właśnie, to taki hack technologiczny mi Marta sprzedała, więc możecie teraz poświęcić tak mniej więcej z tego, co patrzę, z 6 godzin – bo tyle chyba moje wszystkie odcinki trwają. To 6 godzin proszę tak odtwarzać je ciurkiem. Pewnie z 200 osób by się przydało, a 300 to już tutaj algorytm Spotify’a nas ładnie wywinduje.
Można włączyć na noc i ściszyć. I niech leci całą noc. Żartowałam – nie róbcie tego!
(śmiech) Ok. Marto – bardzo, bardzo ci dziękuję za poświęcony czas i twoją wiedzę.
To ja dziękuję.
I mam nadzieję, że jeszcze będę miał możliwość sięgnięcia po twoje doświadczenie i twoje informacje, bo są wyjątkowe i nieprawdopodobnie fajne, bo w sumie ty masz taką rękę na pulsie całej tej branży, co się rzadko zdarza. Zazwyczaj jest tak, że jest paru dużych graczy. A tu się okazuje, że tak naprawdę – no właśnie; masz konkurencję? Jest jeszcze taka jakaś inna agencja jak twoja?
Duże agencje zaczynają tworzyć działy podcastowe w ramach swoich struktur. I trochę próbują konkurować. Jeżeli są w ramach jakichś bardzo dużych, agencyjnych struktur oddziały podcastowe i osoby pracujące tam szukają twórców i odzywają się do twórców to bardzo często te zapytania trafiają do nas. A to przez to, że na przykład mamy dostęp do skrzynek twórców z którymi jesteśmy na tyle blisko, że menadżerujemy też ich skrzynkami.
Albo po prostu dlatego, że twórcy nam to forwardują i mówią: „Ej, zajmij się tym”. Czy mamy konkurencję? Chyba nie. A może umniejszam sobie… Nie, wydaje mi się, że nie mamy. Nie mamy! Nie wolno sobie umniejszać. Nie, nie mamy konkurencji. Mamy konkurencję jeżeli chodzi o produkowanie treści audio, czyli treści dla klientów; czyli podcastów od zera. Tak, owszem. Tutaj też klienci samodzielnie, czy działy marketingu sobie stawiają takie podcasty.
Są różne firmy, które się skupiają wyłącznie na produkcji audio, produkcji słuchowisk. Tam się to rozszerza i coraz więcej widzę takich firm. Wczoraj sobie siedziałam na LinkedIn’ie, bo chciałam się pochwalić, że dostaliśmy nominację do EFFIE, co jest dla mnie absolutnym udowodnieniem, że ta firma istnieje i że ma się dobrze. Nie to, że są pracownicy, jest biuro i tak dalej.
Po prostu ta nominacja do EFFIE i ten napis „Agencja Słucham” w tym pdf-ie od EFFIE z nominowanymi sprawił, że po prostu zadzwoniłam do mamy i powiedziałam: „Mamo, ta firma działa!”. W sensie, że to jest coś, co naprawdę mnie utwierdziło w tym przekonaniu, że faktycznie nam super idzie. Właśnie wczoraj będąc na LinkedIn’ie i chwaląc się tym polajkowało to sporo osób z jakichś różnych agencji produkujących podcasty, o których nie wiedziałam, że istnieją.
Zaczęłam sobie w tym grzebać, i tak dalej; i zobaczyłam, że ten rynek bardzo rośnie. Coraz więcej jest takich firm, które mówią: „Kliencie, chodź! Zrobię Ci podcast!”. My raczej tego nie robimy. Ok – jak przyjdzie do nas nasz długotrwały klient albo jak przyjdzie jakiś fajny brief od dużej marki, że chcą własny podcast; jak na przykład robiliśmy podcast dla Electroluxa, który był elementem większej kampanii oczywiście, ale właśnie nominowano go do tego EFFIE.
Albo inne nasze projekty dla klientów, które dzieją się teraz, ale jeszcze się nie wylaunchowały albo działy się już w przeszłości – to tak, robimy to. Oczywiście spełniając te założenia, o których mówiłam wcześniej; że musi być fajny prowadzący, rozpoznawalny, i tak dalej. W przypadku samego marketingu to konkurencji nie ma.
No i tym optymistycznym akcentem zakończmy. Jeszcze raz – moim i Waszym gościem była Marta Niemira z Agencji Słucham. Ja się nazywam Artur Kurasiński. Bardzo serdecznie Wam dziękuję za poświęcony czas i zapraszam do słuchania innych moich odcinków. Dziękuję i do usłyszenia!