Jednorożec z fusów po kawie czyli jak EcoBean chce zmienić świat?

Artur Kurasiński
4 grudnia 2023
Ten artykuł przeczytasz w 16 minut

Chcesz posłuchać tego wywiadu jako podcastu? Kliknij tutaj.

Artur Kurasiński: Dzień dobry. Witam bardzo serdecznie. Ja nazywam się Artur Kurasiński a to jest „Technofobia” – podcast, w którym wyjaśniam, jak technologia wpływa na nas i na nasze życia. A dzisiejszy odcinek powstał we współpracy z firmą EIT InnoEnergy. Będę miał przyjemność gościć również w waszym imieniu Monikę Radomską i Marcina Koziorowskiego z firmy EcoBean. Dzień dobry.

Monika Radomska: Dzień dobry.

Marcin Koziorowski: Dzień dobry.

Artur Kurasiński: A teraz Marcinie i Moniko, jakbyście mogli się przedstawić. Kim jesteście i co robicie w firmie EcoBean?

Marcin Koziorowski: Cześć. Jestem Marcin Koziorowski. Jestem CEO start-upu EcoBean, który został założony w 2018 roku.

Monika Radomska: A ja Monika Radomska. Jestem Communication Manager.

Artur Kurasiński: Piękna prezentacja. Dziękuję bardzo. Mamy to. Słuchajcie, chciałbym zacząć od pogratulowania wam, ponieważ wcale nie tak bardzo dawno temu gruchnęła informacja – chyba 23 października – że pozyskaliście siedem milionów euro na budowę biorafinerii do pełnej waloryzacji fusów kawowych. Wow, brzmi to bardzo fajnie. To już jest która wasza runda finansowania?

Marcin Koziorowski: To jest trzecia runda finansowania. My oczywiście bardzo dziękujemy, to praca całego zespołu przyczyniła się do tego, że znaleźliśmy się na tej liście podmiotów startupów wyznaczonych do dofinansowania. Która to runda – to runda trzecia. Tak naprawdę jej połowa. Pozwoli nam dokończyć zbieranie tej rundy i zmniejszyć, że tak powiem, rozwodnienie wszystkich udziałowców, co bardzo wszyscy przyjęli z ogromną radością.

Artur Kurasiński: Dobrze. To w takim razie zacznijmy od początku. Jak już jesteśmy tutaj przy tak pięknym wydarzeniu, jakim jest znalezienie kolejnego podmiotu, który uwierzył wam, to zacznijmy od samego początku. Skąd w ogóle pomysł na to, aby odzyskiwać albo produkować z fusów kawowych coś innego poza kompostem?

Marcin Koziorowski: Pomysł tak naprawdę to Kacper Kosowski, współzałożyciel EcoBean, który wywodzi się z branży kawowej. I nasze spotkanie w 2018 roku spowodowało, że on natchnął wszystkich do tego, żeby zacząć się zajmować fusami, zacząć prowadzić śledztwo, co jest w środku, co moglibyśmy z nich zrobić.

Pewnie niektórzy nas jeszcze kojarzą i pamiętają, że zaczynaliśmy od brykietu kawowego. I to był taki pierwszy produkt, z którym próbowaliśmy zmierzyć się z rynkiem. Jak się okazało, nieskutecznie.

No i szybko później wróciliśmy do laboratoriów i zaczęliśmy się zastanawiać, co bardziej ekologicznego i w jaki sposób lepiej waloryzować fusy po kawie, no i tak zaczął powstawać proces biorafineryjny rozkładu chemicznego biotechnologicznego tych fusów na zielone surowce.

Artur Kurasiński: No dobrze. Bo powiem szczerze, jak słyszę o tym, że ktoś ma genialny pomysł na zrobienie kolejnej aplikacji w modelu SaaS-owym, jeszcze opartej o chmurę i jakiś tam ekosystem Google czy Facebooka, no to mówię: „Dobra, szalony pomysł, ale powiedzmy, że ma ręce i nogi”, a jak słyszę o tym, że grupa osób, która ma coś wspólnego z branżą kawową – pozdrawiamy Kacpra – natomiast wy nie jesteście osobami tak, jak patrzyłem na wasze doświadczenie na LinkedInie, które wyrosły, mają że tak powiem, duże doświadczenie związane z chemią czy też z jakimiś bardziej wysoko rozwiniętymi usługami opartymi o ten ekosystem. Wyście uwierzyli w ten pomysł? Jak to było na początku? Czy to było takie: „Okej, nikt tego nie robi, to my się za to weźmiemy”, czy raczej było: „Cholera, to brzmi bardzo dziwnie tajemniczo. Czy to w ogóle ma możliwość wypalenia?”.

Marcin Koziorowski: No oczywiście na początku było bardzo dużo znaków zapytania, ale gdzieś tam moje kontakty i długa współpraca już, bo chyba prawie już piętnaście lat współpracy z Politechniką Warszawską i to głównie z wydziałem chemicznym, spowodowała to, że wiedzieliśmy od razu, z kim te wszystkie problemy i znaki zapytania spróbować, skonfrontować i czy w ogóle jest nadzieja w tym, i czy w ogóle jest sens, żeby się zabierać.

Więc tak właściwie zaczęliśmy. Zebraliśmy zespół odpowiednich ludzi, profesorów, doktorów do tego, żeby mogli szybko ocenić czy po prostu jest sens i co z tych fusów ewentualnie później możemy zrobić.

Monika Radomska: A też dodam, że na poziomie samej koncepcji, no to tak jak wspomniałeś, Kacper u nas wywodzi się z branży kawowej, w której pracował przed dołączeniem do EcoBean ponad dwadzieścia lat. I też Kacper po prostu zwrócił uwagę na to, że tych fusów jest ogrom i to będzie problematyczne dla firm w związku z tym, że wchodzą regulacje unijne, które będą wymagały na przykład raportowania śladu węglowego.

A powstawanie dziewięciu tysięcy ton odpadów dziennie, no to jest problem w kontekście środowiskowym. Więc tutaj był duży potencjał dla firmy, chociażby ze względu na to, że po prostu musimy rozwijać się w sposób bardziej zrównoważony niż do tej pory.

Artur Kurasiński: Okej. I jak to wyglądało na początku? Mieliście już gotowy pomysł biznesowy co będziecie pozyskiwali z tych fusów czy dopiero to takim kolejnymi krokami, krok po kroku udawało wam się dojść: „A, to będziemy mieli przeciwutleniacze, a to olej kawowy, ligninę, dodatki białkowe”, czy to wam się od razu złożyło w całość?

Marcin Koziorowski: Oczywiście to były tak naprawdę już lata pracy i prób eksperymentów kolejnych. Kilka, można powiedzieć kamieni milowych musieliśmy rozwiązać po drodze, żeby dojść do tego miejsca, gdzie jesteśmy.

Oczywiście pierwszym takim dużym, które pierwsi inwestorzy, którzy w nas uwierzyli, zadawali pytania, to było kwestia logistyki i zbiórki tych fusów z wielu rozproszonych miejsc. I to nam się udało zrobić dzięki współpracy z naszym partnerem z GLS-em. Możemy te fusy zbierać z kawiarni, restauracji, hoteli.

Wszędzie, gdzie duże ilości powstają. A pod kątem chemicznym oczywiście ilość prób i ilość tego, jak ten proces zostanie poprowadzony i kolejność otrzymywania tych surowców to się zmieniało naprawdę w czasie. Mamy taką historię zmian prowadzoną tego naszego procesu i myślę jesteśmy tak na sześćdziesiątej którejś wersji optymalizacji tego tak rozpatrując to od początku.

Więc ten proces bardzo ewoluował. Został bardzo zoptymalizowany. I sprawiło, że już teraz właściwie jesteśmy pewni tej technologii, którą mamy. Zaraz będzie złożony wniosek o zabezpieczenie tej technologii, czyli będziemy występowali o patent. Więc jesteśmy gotowi.

Artur Kurasiński: Znaczy brzmi to pięknie, niesamowicie fajnie, że ktoś pewnego dnia wpada na rozwiązanie problemu, który jest globalny. No bo umówmy się, kawę nie tylko pije się w Europie, ale na całym świecie. Amerykanie potrafią kupować sobie ogromne kubki do samochodów kilkulitrowe, żeby jeździć i w ciągu dnia mieć kawusię pod ręką. Tak że to jest to coś, co nawet nikomu nie trzeba tłumaczyć. Wielkie korporacje, firmy, kawiarnie, które codziennie właśnie zalewają, parzą kawę, będą z radością pewnie z wami działali. Aż dziwne jest, że nikt wcześniej na to nie wpadł. To jest taki pomysł rodzaju tak genialnego, tak prostego, że cholera to po prostu jest takie właśnie niesamowite, że wam się to udało.

Monika Radomska: Nie do końca jest tak. Jest parę firm, które zajmują się fusami. Była największa w Wielkiej Brytanii firma, która przetwarzała fusy kawowe na brykiet. Natomiast jest to najniższy poziom waloryzacji tych fusów. No i umówmy się, brykiet jest czymś spalarnym, więc firma niestety upadła ze względu na niską waloryzację i mały potencjał inwestycyjny.

Jest też jedna firma w Danii, która przetwarza fusy kawowe na surowce do kosmetyków. Natomiast tym, czym my się wyróżniamy, to jest najwyższa waloryzacja. I my w naszym procesie opracowaliśmy go tak, żeby właśnie wytwarzać te pięć biosurowców i zostawiać zerowy odpad na koniec.

Więc te fusy, które przy samym procesie parzenia są wykorzystywane zaledwie w maksymalnie trzydziestu procentach, no to te całe siedemdziesiąt procent już my się nim zajmiemy i przetwarzamy je właśnie na biosurowce.

Artur Kurasiński: Okej. Bo to jest tak, że tworząc zalążek czy pomysł na EcoBean wyście już mieli z tyłu głowy, że regulacje unijne wejdą tam w 2024 roku czy to było tak, że po prostu się to zbiegło i jest taki magiczny combos?

Marcin Koziorowski: Wiedzieliśmy, w którym kierunku idą regulacje, w którym idzie gospodarka obiegu zamkniętego. Oczywiście nie znaliśmy zapisów i dat, kiedy one zostaną wdrożone, ale wiedzieliśmy, kiedy to nadejdzie i zakładaliśmy, że to będzie właśnie taki okres trzy do pięciu lat i my musimy być wtedy gotowi.

Coraz to nowsze dyrektywy związane i z poziomem recyklingu plastików, i teraz z zakazem, z dyrektywą dotyczącą Single Use Plastic, to to nam wszystko pomaga. Do tego jeszcze to, że duże korporacje w pierwszej kolejności – a już niedługo pewnie i małe, i średnie przedsiębiorstwa – będą musiały i są zobowiązane do tego, żeby redukować swój ślad węglowy, żeby dążyć do neutralności emisyjnej, no to wszystko nam sprzyja.

No my przychodzimy, wyciągamy do nich rękę, dzięki temu, że ten nasz proces zaoszczędza emisję, dzięki przetworzeniu jednej tony możemy zaoszczędzić przeszło trzy i pół tony niewyemitowanego dwutlenku węgla.

To daje nam tak naprawdę potencjał do tego, żeby później offsetować te firmy czymś realnym, czymś namacalnym tu w Europie i jeszcze do tego one w tym w jakiś sposób partycypują. W każdym biurze pijemy kawę, generujemy tak naprawdę olbrzymie ilości, więc ludzie widzą w tym sens.

Monika Radomska: Myślę, że tu jeszcze dochodzi taki aspekt, że my jako firma, która zajmuje się de facto kawą – kawę tak, jak powiedziałeś, pije prawie każdy na świecie. Pije, zna i lubi i jesteśmy mogę powiedzieć narzędziem, który jest łatwy do implementacji w firmie, bo wystarczy, że ktoś się zgodzi na to, że my będziemy od nich odbierać fusy, albo ktoś będzie kupował nasze biosurowce zamiast surowców, które już są na rynku, a mają znacznie wyższy ślad węglowy, więc jesteśmy łatwi do implementacji, ale też przyjemni do komunikacji dla tych firm, bo fajnie się uczy swoich pracowników czy klientów właśnie o zrównoważonym rozwoju na bazie kawy, bo jest to po prostu przyjemne i nieskomplikowane.

Artur Kurasiński: Okej. Na razie wszystko wygląda wspaniale. To powiedzcie mi czy będąc start-upem impaktowym mieliście problemy ze zrozumieniem ze środowiska biznesowego – co wy właściwie robicie, na czym można zarobić i czy w ogóle jesteście fajni jako firma do inwestycji – czy raczej było tak: „O, spoko. Fajnie, że zaadresowaliście bardzo palący problem. Tu jest moja książeczka czekowa. Nara. Zgłoście się. Ile chcecie, to dostaniecie”? Czy były problemy, czy raczej było tak, że wpadliście w super dobry moment, w którym wszyscy mówili: „Boże, potrzebujemy start-upów właśnie, które będą zmieniały świat”?

Marcin Koziorowski: Myślę, że inwestorzy wszyscy poszukują takich start-upów, które mają potencjał do zmiany i mają ten ogromny zasięg i też jeszcze wpływ. Myślę, to że być start-upem impaktowym, czyli do spełnienia jeszcze jedno dodatkowe kryterium, mimo tego, że jeszcze musi być start-upem, który będzie w stanie zarobić i ten model biznesowy musi być ułożony, więc to jest raczej utrudnienie niż przywilej. I to nam nie ułatwiało. Jak ktoś powie, że jeden na dziesięć start-upów wychodzi, to trzeba jeszcze dodać, że działamy w branży odpadowej.

Tak naprawdę można by jeszcze to śmiało przez dziesięć przemnożyć i porwaliśmy się trochę z motyką na słońce. Szczególnie jeśli, jak wiadomo przepisy często nie nadążają nad technologią i zawsze są zapóźnione, więc w naszym przypadku też tak jest.

Legislacja na pewno nam tutaj nie ułatwiła i dywanu przed nami nie rozłożyła, więc trochę jednak tych fusów w oczy przyjęliśmy i musieliśmy często się przecierać na tej drodze pozyskiwania funduszy, w ogóle wdrażania naszego pomysłu do tego, żeby móc go pokazać, zaprezentować i dalej rozwijać.

Monika Radomska: Ale to, co myślę jest jeszcze też taką naszą dużą zaletą, to jest to, że nie jesteśmy po prostu start-upem, który… powiedzmy siedziało sobie dwóch panów i wymyśliło że zbudują start-up, będzie fajnie, tylko panowie tutaj od początku tworzą kompetencje w zespole.

Czyli trzy osoby w zarządzie, no to jest Kacper, który dwadzieścia lat w tej branży kawowej był, Marcin, który zajmował się zawsze transferem technologii do biznesu i Maciek, który siedział w funduszach wiele lat i się w tym specjalizuje, ale też tworzenie samego teamu… nasz team R&D ma kilkanaście osób specjalizujących się już w różnych biosurowcach.

Mamy wsparcie profesorów, doktorów, ale też zespół offsetowy, gdzie składamy się ja z dwiema koleżankami. Tutaj mamy zaplecze, mamy kompetencje, nie uczymy się naszego zawodu tutaj w firmie, tylko panowie nas wyciągnęli z rynku, żebyśmy już weszły i po prostu działały.

Artur Kurasiński: Czyli macie sformowaną strukturę. Praktycznie pokryliście wszystkie możliwe obszary, które były wam niezbędne do tego, żeby pokazywać się jako kompletny zespół. Powiedzcie coś na temat samej organizacji i struktury. Ile obecnie osób macie na pokładzie?

Marcin Koziorowski: Mamy dwadzieścia pięć osób. I na pewno oczywiście tą ilość będziemy jeszcze zwiększać szczególnie cały czas budując nasze R&D. Niedawno przeprowadziliśmy się do nowego laboratorium i tak naprawdę to jest taki klocek, puzzel, który budujemy pod to, kiedy ta nasza pierwsza fabryka będzie gotowa. To będzie nasze takie przeniesione tam jeden do jeden centrum kontroli jakości. No i ten dział badawczo-rozwojowy teraz jeszcze kompletujemy. Tam jest kilka wolnych miejsc.

Myślę, że ważnym takim podejściem, które przyjęliśmy jest takie założenie, taka strategia, że my nie wszystko będziemy potrafić i nie wszystko jesteśmy w stanie zbudować in house. I budujemy ten start-up, otaczając się kompetencjami, których nam brakuje.

Zapraszamy przede wszystkim strategicznych inwestorów do współpracy z EcoBean, którzy dają do tego potencjał, żebyśmy byli, rozwijali się nie tylko w Polsce, ale i za granicą, żeby wnosili te kompetencje, chociażby w postaci właśnie budowania fabryk chemicznych czy dostępu do globalnego rynku surowców chemicznych, czy bycia liderem w branży kawowej, czy bycia liderem w branży logistycznej.

Jakbyśmy chcieli to wszystko mieć u siebie i to wszystko zbudować, to rzeczywiście musielibyśmy już teraz blisko pewnie zatrudniać grubo powyżej pięćdziesięciu osób, no a nadal jeszcze nie dostarczając i nie sprzedając końcowych produktów. Więc to by było zdecydowanie jeszcze trudniejsze od tego, co już mamy, co już osiągnęliśmy.

Artur Kurasiński: Monika cię Marcinie ładnie przedstawiła, że masz bardzo bogate doświadczenie w komercjalizacji na styku nauki i biznesu. To powiedz mi czy dużym problemem jest w takim razie w Polsce właśnie stawianie takich spółek, które potrzebują talentów i zaplecza naukowego, a jednocześnie, żeby uwierzyć, to że no właśnie, to jest projekt komercyjny, on będzie działał trochę na innych zasadach? Czy widzisz, że to jest problem, czy raczej kwestia: „A, to się samo i szybko robi”?

Marcin Koziorowski: Myślę, że to jest olbrzymi problem, który musimy cały czas nadrobić i uczyć się od Europy Zachodniej, jak to funkcjonuje, jak blisko powinien współpracować biznes z naukowcami.

I trzeba szukać tych przykładów za granicą. Oczywiście tak naprawdę największym problemem chyba są pieniądze i zbudowanie zaufania poprzez właśnie przykłady, które wyszły i które się udały. W Polsce jest – ostatnio słyszałem taką statystykę – chyba ponad dwieście jedenaście [00:19:10] założonych. Na palcach ręki można policzyć te, które dostały finansowanie od funduszy i dalej gdzieś się rozwijają i dalej, że tak powiem, mają szansę na bycie po prostu znaczącym jakimś liderem w swojej dziedzinie i coś osiągnąć.

Więc no to tak jakby pokazuje skalę, gdzie jesteśmy, jak powinniśmy dużo jeszcze zmienić, żeby tych start-upów technologicznych wywodzących się z uczelni mogło powstać zdecydowanie więcej.

Artur Kurasiński: A gdybyś miał magiczną różdżkę i mógłbyś zmienić bardzo dużo albo nawet wszystko, to twój idealny pomysł, albo pomysł na idealną współpracę na nie wiem, regulację na stworzenie środowiska właśnie pozwalającego na komercjalizację tego, co się dokonuje, co się wytwarza na uniwersytetach? Jakbyś to określił? Są jakieś takie przykłady, gotowe wzorce?

Marcin Koziorowski: Oczywiście są takie HAB-y w Niemczech i w Wielkiej Brytanii. Myślę, że dobrym przykładem często są firmy farmaceutyczne albo też chemiczne właśnie, które bezpośrednio na uniwersytetach mają swoje czy to akceleratory, czy po prostu swoje laboratoria, gdzie wykorzystują ten ogromny potencjał studentów, którzy już w trakcie studiów realizują projekty i rozwiązują problemy, które dla firmy są potrzebne, przydatne, a później mają bardzo łatwą ścieżkę do tego, żeby stać się ich pracownikami.

Ci, którzy są najlepsi po prostu zazwyczaj z automatu już kontynuują dalej swoją ścieżkę rozwoju i mogą później wybrać czy idą dalej we współpracy z ścieżką bardziej naukową robią doktorat, ale doktorat, który będzie zrobiony na potrzeby firmy, czy właśnie skręcają w tę stronę biznesową, ale z mocnym fundamentem naukowym i specjalizacją w danej obszarze, danej dziedzinie nauki.

No to zdecydowanie później łatwe zrozumienie i współpracę, i to też buduje ten pomost pomiędzy nauką a biznesem. Nie ma tej przepaści, braku zaufania. Po prostu tam jest wszystko na miejscu. To się dzieje w jednym środowisku i od samego początku jest w jakiś sposób połączone. Więc wydaje mi się, że powinniśmy próbować.

Artur Kurasiński: A masz wrażenie, że w Polsce nauka jest gotowa do tego, żeby chcieć komercjalizować czy to jest bardziej kwestia taka, że biznes chce i potrzebuje tego zaplecza właśnie naukowego a naukowcy, ludzie, którzy wytwarzają naukę, mówi: „No nie wiem. Ja jestem trochę taki tuta… nie wiem czy mogę, czy powinienem, bo ja w końcu nie robię tego dla zysku”. Jak to obserwujesz?

Marcin Koziorowski: Tutaj oczywiście musi się wiele zmienić co do tego, bo wiadomo, że komercjalizacja wiąże się z ogromną odpowiedzialnością i ryzykiem, które trzeba podjąć. Na koniec dnia trzeba dostarczyć technologię, trzeba wziąć za nią odpowiedzialność, ona musi zadziałać, ona jak zostanie wdrożona, to musi być bezpieczna i musi się nadawać, i jeszcze musi przynieść jakieś zyski.

Więc to jest, myślę, że trudne co do tego i to bardzo odstrasza naukowców do tego, żeby podejmować się takich współprac, ale trzeba im po prostu zapewnić odpowiednie warunki, trzeba z nimi bardzo ściśle współpracować. Mam nadzieję, że też sposób finansowania grantów, który kiedyś właśnie polegał na tym, że bardzo dużo grantów było przydzielanych bezpośrednio na uczelnie, nie we współpracy z podmiotami biznesowymi, no te projekty niby z założenia, które miały być wdrażane, tak naprawdę nie zostały nigdzie i nigdy wdrożone.

Więc mam nadzieję, że teraz trochę ta szala się przechyli na to, że to biznes będzie musiał przychodzić i też nauka będzie musiała wyjść w stronę biznesu, otworzyć, nauczyć się tej współpracy, być bardziej otwarta, bo po prostu nie będzie miała pieniędzy na te innowacje.

Artur Kurasiński: Zostawmy na razie środowisko naukowe. Wróćmy do otwartego biznesu. To na czym zarabia EcoBean? Jakie są wasze możliwości monetyzowania tych waszych usług?

Monika Radomska: To może ja tym razem. Mamy dwa źródła. Pierwsze to jest to, że zarabiamy na odbiorze fusów z punktów i produkcji, czyli z HORECA i od wytwórców kawy Instant, którzy będą naszym głównym dostawcą fusów. A drugi stream to jest sprzedaż naszych biosurowców, jako alternatyw dla istniejących z o wiele niższym śladem węglowym.

Marcin Koziorowski: No i trzeci w przyszłości, na który się szykujemy, to jest oczywiście potencjalna sprzedaż albo dostarczanie po prostu offsetu w postaci zaoszczędzonego CO2. To też rynek tutaj też się rozwija i też cały czas go śledzimy. Z najnowszych doniesień wiemy, że wartość jednej tony zaoszczędzonej obecnie chociażby w logistyce jest warta dwieście trzydzieści euro i cały czas rośnie. Więc tu też będzie miało to znaczącą pozycję w spięciu naszego budżetu w przyszłości.

Artur Kurasiński: Kto powiedział o was, że będziecie pierwszym kawowym jednorożcem?

Monika Radomska: Profesor Bolesław Rok, który jest takim guru zrównoważonego rozwoju w Polsce. Jest to dla nas ogromne wyróżnienie właśnie, że to padło z jego słów.

Artur Kurasiński: No taki duży, jak się ładnie to nazywa w środowisku start-upowym „bet” z rzeczywistości albo z przyszłością. Firma, którą określamy jako jednorożec to taka, która ma wartość przynajmniej jednego miliarda dolarów. To jakbyście tak mieli popatrzeć w swoje Excele i w swoje [00:25:51] to kiedy potencjalnie bylibyście w stanie taki tytuł sobie przypisać?

Marcin Koziorowski: Profesor powiedział, że będzie to za dwa lata. Ja bezpieczniej powiem, że raczej za trzy, jak patrzymy w nasze Excele, to się może wydarzyć. To wszystko ma gdzieś powiązanie do tego, jak dużo do tej pory biorafinerii – dużych biorafinerii – które nazywamy mega rafineriami, uda nam się w Europie postawić.

Pewnie jest to dość optymistyczne, ale na razie, że tak powiem, cały czas to utrzymujemy i pod tym się podpisujemy, że za te trzy lata będziemy mieli już trzy duże, funkcjonujące mega rafineria, więc to nam pozwoli próbować osiągnąć, że tak powiem, ten cel, no i przekroczymy tę wyceną ten jeden milion dolarów, żeby stać się tym unicornem.

Artur Kurasiński: Dobra. Już dwa razy padła nazwa czy też określenie rafineria. Ja znam rafinerię z branży paliwowej, tak. To wygląda jak ogromna, bardzo skomplikowana maszyneria, fabryka z dużą ilością rur, gdzieś na poboczu, bo tam dużo jest też produktów, które są dosyć niebezpieczne dla ludzi. Powiedzcie mi, jak będzie taka rafineria wyglądała w waszym wypadku.

Marcin Koziorowski: Żeby ładniej to określić, na pewno lepiej brzmi zielona biorafineria.I to nie będzie rzeczywiście coś, co musi stać nawet na uboczu. Mamy pewne plany i współpracujemy z miastem Helsinki i oni wręcz sobie wymarzyli i do tego nas zachęcają, żeby rekultywować centrum miasta i taką biorafinerię we współpracy z nami postawić w centrum, jako przykład takiego zielonego budynku.

Chociażby takim świetnym porównaniem jest ta spalarnia śmieci, która jest w Kopenhadze i zbudowana jest jako takie centrum edukacyjne dookoła i w samym centrum miasta. Oczywiście jest to skomplikowane. My to bardziej przyrównujemy i jakby wzorujemy się trochę z produkcję baterii i fabryką produkcji baterii i gdzieś to są takie wielkości.

Więc nie będą aż tak olbrzymie chemiczne zakłady, jakimi są rafinerie. Pierwsza nasza fabryka zamknie, myślę się, że w powierzchni dwóch i pół tysiąca metrów kwadratowych. Będzie do takiej wielkości hala produkcyjna. Więc tak dla wyobrażenia, to nie są aż tak ogromne zakłady.

Artur Kurasiński: Powiedzieliście, że chcecie mieć taką rafinerię. Chcecie mieć kilka takich rafinerii. To jak rozumiem, jeżeli dobrze was słuchałem, to pewnie potrzebujecie takich rafinerii wszędzie tam, na każdym kontynencie, bo pewnie ciężko będzie przewozić te fusy, nie wiem z Europy do Stanów i vice versa. Czyli pewnie będziecie musieli stawiając kolejne swoje oddziały, spółki, stawiać tam rafinerie?

Marcin Koziorowski: Model jest taki, że przynajmniej jedna rafineria na duże państwo. Oczywiście w przyszłości myślimy też o globalnej ekspansji. Na razie skupiamy się na Europie, więc te pierwsze na pewno będą powstawać na największych rynkach w Europie.

Najwięcej kawy piją i generują odpadów Niemcy, Francuzi, Hiszpanie, ale też ze względu na picie, że tak powiem „per capita” na głowę, najwięcej Finowie, Szwedzi. Więc to są takie kraje, które bierzemy pod uwagę w pierwszej kolejności pod kątem szukania, budowania partnerstw. I tak naprawdę [00:29:56] pod budowę takich lokalizacji docelowych, przemysłowych.

Monika Radomska: Pamiętaj też, że jesteśmy – to, co wcześniej padło – start-upem impaktowym, więc takie przewożenie fusów ze Stanów to już w ogóle jakaś abstrakcja by była. Przewożenie fusów z jednego państwa do drugiego trochę mija się z celem impaktu, bo samo przewożenie generuje ślad węglowy duży, a my sobie kalkulujemy każdy etap naszej działalności. I działanie lokalne jest najlepszym sposobem na zwiększenie tego impaktu.

To, co zostało wyprodukowane w formie fusów, lokalnie, lokalnie, żeby zostało przetworzone i lokalnie, żeby zostało sprzedane. I to jest najbardziej optymalny model.

Artur Kurasiński: A jakiego typu widzicie zagrożenie dla waszego biznesu? To jest kwestia zmian związanych z globalnym ociepleniem, to jest kwestia regulacji prawnych, to jest kwestia świadomości klientów, braku zaufania do takiego modelu, w którym ktoś swoje odpady sprzedaje, bo się będzie bał, że ktoś jeszcze na tym nie daj Boże zarobi ogromne pieniądze? Co na chwilę obecną jest takim deal breakerem waszym?

Marcin Koziorowski: Wszystko to, co wymieniłeś, pewnie po trochu ma znaczenie i może przyczynić się do tego, że nam utrudni rozwój, ale myślę, że akurat w naszej sytuacji, gdzie jesteśmy, był po prostu ogromny kapitał potrzebny do tego, żeby ruszyć i zacząć budować te instalacje, żeby budować i móc rozpocząć po prostu przetwórstwo i udowodnić, że ten model biznesowy zarówno od strony finansowej jak i ekologicznej, właśnie tej środowiskowej jest opłacalny i jest z korzyścią dla wszystkich stron. Więc no my bardzo wiele musieliśmy obiecać, żeby być teraz tu, gdzie jesteśmy, ale wydaje mi się, że udało nam się dotrzymać słowa.

Artur Kurasiński: Czy w takim razie widzicie wasz biznes w Europie? Czy patrzycie z łakomym wzrokiem też na rynki, które są większe, nie wiem, Chiny, Azja, Ameryka, czy chcecie jednak przede wszystkim rozwijać spółkę na początku tutaj na kontynencie europejskim?

Marcin Koziorowski: Oczywiście nie mówimy „nie” wszystkim inwestorom, którzy do nas przychodzą i właśnie się pytają czy to z Indii, czy to ze Stanów, ale realnie patrząc, musimy wykonać ten pierwszy krok tutaj w Europie, a później trochę przyszłość pokaże czy pierwsza duża fabryka powstanie w Stanach, czy w Niemczech. Bardziej realne wydają się na ten moment Niemcy, ale tutaj, że tak powiem, nie skreślamy takiego scenariusza.

Artur Kurasiński: Dobra. Za trzy lata exit, miliardowa wycena i co – koniec, już pozamiatane? Nie będziecie chcieli się zajmować tą spółką czy nadal widzicie się jako osoby, które aktywnie pracują i coś właśnie w niej robią?

Marcin Koziorowski: Myślę, że na pewno będziemy coś robić. Na pewno będziemy coś robić dla EcoBean. Wydaje nam się, że będziemy mogli też jeszcze spróbować chociażby rozwinąć kilka jeszcze fajnych pomysłów, które mamy w głowie. Więc nadal na pewno będziemy w tych zielonych start-upach próbowali walczyć i dalej rozwijać, i mieć jakiś impact. Zostawić coś dla dzieciaków.

Artur Kurasiński: A czego wam brakuje na ten moment? To raczej jest zasób talentów, ludzi w spółce, pieniędzy, zmiany gwałtownej świadomości ludzi, że potrzebujemy mniej produkować dwutlenku węgla i co się da, to [00:34:03]?

Marcin Koziorowski: Jak zawsze w start-upie brakuje nam pieniędzy oczywiście i wiadomo, że one są potrzebne i przyspieszają rozwój, ale też no myślę, że partnerskie podejście właśnie biznesu i szybkość działania korporacji. Gdyby one były trochę bardziej dynamiczne, na pewno by nam pomogło do tego, żeby móc szybciej wdrażać nasze usługi na dużą i szeroką skalę. To są chyba dwa główne punkty.

Artur Kurasiński: Ostatnie moje pytanie. Spotkaliśmy się w Amsterdamie na TBB i ja was obserwowałem trochę z boku. Wasze stoisko było duże. Bardzo dużo osób podchodziło, pytało się, dotykało, macało produkty, które tam były wystawione. To jest bardzo duże zaangażowanie z waszej strony, żeby się pojawić. Tam dużo osób było z waszego zespołu. Powiedzcie mi, ile razy w ciągu roku na taki event się wybieracie, jako organizacja.

Monika Radomska: Na wiele. Praktycznie jesteśmy w środku sezonu, no i odwiedzamy naprawdę dużo eventów. Akurat TBB było największym, na którym się wystawialiśmy, ale też dopiero co byliśmy na Host Milano – jednym z największych w ogóle targów HORECA. Więc rozpychamy się, ale żeby zaistnieć w głowach – to, co wcześniej wspomniałeś – że trzeba zbudować świadomość.

Musimy budować nie tylko świadomość tego, że należy wdrażać takie zielone rozwiązania i budować gospodarkę obiegu zamkniętego, ale też musimy zadbać o budowanie świadomości samego EcoBean. Więc żeby to zrobić, no to jesteśmy naprawdę na wielu wydarzeniach. Mamy na szczęście sporo osób w firmie, więc jesteśmy w stanie się w ogóle multiplikować w różnych miejscach jednocześnie.

Marcin Koziorowski: Rekord chyba z maja, który pamiętam, to byliśmy na czterech imprezach, jednocześnie w jednym tygodniu różnymi składami.

Artur Kurasiński: W jednym tygodniu na czterech imprezach?

Marcin Koziorowski: Tak. Na takich dużych, międzynarodowych.

Artur Kurasiński: Widzicie w takim razie potencjał? Musicie widzieć potencjał w pojawianiu się na takich imprezach, bo inaczej byście nie inwestowali w to tyle swojego czasu.

Marcin Koziorowski: Oczywiście. Spotykamy tam w trakcie zbierania rundy finansowej, poszukiwanie inwestorów, jeżdżenie z nimi. To są bardzo dobre miejsca, żeby się z nimi tam spotkać na miejscu, poznać i załatwić wiele rzeczy za jednym razem. Fundrising jednak jest dość ciężki szczególnie w tych czasach, więc musieliśmy dużo czasu na to poświęcić, żeby po prostu pojeździć po Europie głównie i zbudować to zaufanie z inwestorami i przekonać ich do siebie.

Monika Radomska: Ale też na takich wydarzeniach oprócz oczywiście takiej podstawy, jaką są spotkania z inwestorami, to naprawdę sporo ciekawych osób można poznać. Tak jak, nie wiem, w którymś momencie na TBB podeszła do nas pani z Komisji Europejskiej. Więc zbudować sobie taką – brzydko nazwę to – bazę znajomości, która może nam po prostu się przydać na którymś etapie rozwoju biznesu, bo network jest tutaj bardzo ważny.

Artur Kurasiński: Drodzy, dziękuję wam bardzo serdecznie. Nie chcę kłamać, bo powiedziałem że to jest ostatnie moje pytanie, w związku z tym chciałbym, żeby to faktycznie było moje ostatnie pytanie, chociaż mam ich jeszcze całkiem dużo, ale może zostawmy je na kolejną okazję, bo mam wrażenie, że faktycznie w takim tempie, o którym wy opowiadacie i które się wydarzyło do tej pory, no to te trzy lata mogą się z błyskawicznie spłaszczyć raczej chyba w dwa albo może nawet szybciej staniecie się bardzo wypasionym jednorożcem. Więc ja wam bardzo serdecznie gratuluje ostatniej rundy, ale wiem, że to nie jest ostatnia. Cieszcie się i mam nadzieję, że uda wam się spełnić i zacząć budowę tej waszej rafinerii. Fajnie by było zobaczyć taki zakład faktycznie pomagający naszej biednej planecie, bo jednak my lubimy sobie komplikować sytuację i na wielu, wielu polach tą naszą ziemię nieźle wyzyskujemy. Tak że raz jeszcze – Monika Radomska, Marcin Koziorowski z firmy EcoBean byli moimi i waszymi gośćmi. Bardzo wam dziękuję i mam nadzieję, że zobaczymy się albo na jakichś kolejnych targach, albo gdzieś przy okazji jakiegoś imprezowego, start-upowego wydarzenia. Tak że dziękuję wam za udział i do zobaczenia.

Marcin Koziorowski: Dzięki serdeczne.

Może zainteresują Cię również:



facebook linkedin twitter youtube instagram search-icon