Mikołaj Małaczyński (Legimi S.A.) – Nasza historia to połączenie bootstrapingu z wykorzystywaniem zaawansowanych instrumentów z rynku kapitałowego.

Artur Kurasiński
26 kwietnia 2021
Ten artykuł przeczytasz w 5 minut

Artur Kurasiński – Spojrzałem na historię wywiadów z Tobą. W 2013 roku martwiłeś się jak wydawcy zareagują na wasz pomysł nowego modelu sprzedaży ebooków. W wywiadzie  z 2017 roku chwaliłeś się, że macie 150 tysięcy użytkowników miesięcznie. Co byś powiedział zatem o Legimi w 2021 roku?

Mikołaj Małaczyński (Prezes Legimi S.A.) – Legimi w 2021 roku to platforma, która na dobre wpisała się w panoramę biznesów abonamentowych w Polsce. Nasi czytelnicy jednym tchem wymieniają Legimi obok innych serwisów z rozrywką – video czy muzyką. To dla nas ogromny zaszczyt, bo sam wiesz, że droga do tego miejsca trwała długo i kosztowała sporo wysiłku. Zmienił się także nasz sposób myślenia o Legimi – wcześniej rozumieliśmy nasz biznes jako księgarnię, a dziś wiemy, że właściwą areną dla nas jest obszar bibliotek, z którymi w naturalny sposób współgramy i się uzupełniamy.

To zacznijmy od podstaw. Jak w 2021 roku wygląda rynek e-booków w Polsce i gdzie na nim jest Legimi?

Większość czytelników wciąż zaopatruje się w ebooki w księgarniach internetowych. Takich e-commerców jest ich sporo, mają atrakcyjne rabaty, przerzucają się różnymi formami promocji. Raz kupiony plik wg badań przeczytają dwie osoby – ty i ktoś z twoich znajomych. Obok tego jest nasza biblioteka – zasadnicza różnica w doświadczeniu czytelnika będzie polegała na tym, że w Legimi żadnej książki nie zabierzesz ze sobą po wygaśnięciu dostępu. Ale za to przez ten czas, gdy jesteś w bibliotece nie oglądasz się na cenę – czytasz to co ciebie zainteresuje, wyłączasz w swojej głowie tryb łowcy okazji. Ostatnie badania Biblioteki Narodowej pokazują, że przyciągamy w większym stopniu czytelników z różnych zakamarków Internetu, a nie ze standardowych e-księgarń. Ich baza użytkowników jest na niezmiennym poziomie.

Model subskrypcyjny przyjął się? Użytkownicy w zamian za dostępność tytułów i legalność chcą wam płacić co miesiąc?

Zdecydowanie tak, choć jak wspomniałem wcześniej, również pozostawia on przestrzeń dla innych form promocji i sprzedaży książki. Mam wrażenie, że świetnie się sprawdza jako akcelerator czytelnictwa. Można znaleźć w sieci takie głosy, gdzie czytelnicy chcieli być z nami tylko przez darmowy okres próbny – tydzień czy dwa. Ograniczony czas zmobilizował do postawienia sobie wyzwania czytelniczego. Przeczytać jedną, dwie, czasem więcej książek – i oczywiście już dalej nie płacić. Jesteśmy bardzo gościnni – zapraszamy każdego, nawet tak nastawionych czytelników, bo wiemy, że spora część po wypróbowaniu jak wygodne jest korzystanie z naszej biblioteki, ile daje frajdy i swobody po prostu do nas wróci albo od razu z nami zostanie.

Czy Ebooki w Polsce czyta się tylko Kindle? Oferujecie wsparcie dla innych producentów, ale chyba jednak czytnik Amazona jest najpopularniejszy?

Całe szczęście świat nie jest czarno-biały. Kindle jest świetnym rozwiązaniem i chociaż z Legimi można korzystać na czytniku Amazona, warto też posłuchać argumentów przemawiających za innymi producentami. Zwłaszcza że w Polsce, dostęp do Legimi można otrzymać za darmo w pobliskiej bibliotece, a później wygodniej niż na Kindle skorzystać z książek na czytniku lepiej zintegrowanym z naszą platformą.

Oficjalny start Amazona w Polsce dla Legimi jest zagrożeniem biznesowym czy raczej szansą? W 2017 roku mówiłeś, że „mam spory respekt do naszych konkurentów, ale ich pozycja nie może nas wpędzać w kompleksy”. A dziś co powiesz?

Amazon może zrobić dużo dobrego dla polskiej branży książki cyfrowej. Przede wszystkim poszerzy grupę docelową edukując kolejne rzesze konsumentów. Będzie stymulował rozwój self-publishingu, który zasila ich ekosystem na innych rynkach. Odsunie uwagę wyłącznie od konkurowania ceną, integrując wygodnie sprzedaż ebooków ze swoim urządzeniem. Legimi od dawna rozwija się w otoczeniu, w którym nasi czytelnicy byli świadomi istnienia Amazona i czytników Kindle, więc nie jest to dla nas duża zmiana. Przygotowywaliśmy się na koegzystencję z Amazonem na rynku.

Patrzę na cennik Legimi i tam jest napisane: „czytasz i słuchasz bez limitu (na Kindle™ 10 miesięcznie)”. Dlaczego ograniczacie dostęp użytkownikom Kindle’a?

Decydują o tym względy licencyjne – nie możemy zapewnić takich samych zabezpieczeń jak w naszych autorskich aplikacjach, a tym samym za część oferty musimy dodatkowo zapłacić wydawcom, stąd takie ograniczenie.

Jak w porównaniu do ebooków sprzedają się u was audiobooki? Wasi klienci korzystają raczej z telefonów i tabletów a nie czytników książek?

Czytanie i słuchanie książek to wbrew pozorom różne dyscypliny sportu. Czytasz w domu, przed zaśnięciem, w samolocie, pociągu. Słuchasz podczas biegania, sprzątania czy w trakcie dojazdów do pracy. Te ostatnie skąd inąd straciły na znaczeniu w ubiegłym roku i focus na czytaniu zapewnił nam bardziej stabilny a nawet szybciej rosnący biznes w okresie pandemii. Oczywiście widzimy powolną tranzycję pomiędzy formatami, ale nie są to duże zmiany – w granicach 20% osób czytających korzysta też z wersji audio i odwrotnie. Pewnie nie jesteśmy w pełni reprezentatywną przestrzenią do takich badań, ponieważ geneza Legimi jest ebookowa, że się tak wyrażę, nie audiobookowa.

Pewnie 11 lat temu byś wyśmiał kogoś, kto by ci powiedział, że czeka was dekada pracy nad waszym startupem. Patrząc wstecz jakie etapy takiego biznesowego dorastania byś wymienił? I czy widzisz się za kolejne 10 lat w Legimi?

Sądzę, że nasz przypadek warto potraktować jako realną historię startupu, który powstaje w Polsce bez megarund finansowania, ale wciąż z ambicjami wpisania się w największe światowe trendy. Nasza historia to połączenie bootstrapingu z wykorzystywaniem zaawansowanych instrumentów z rynku kapitałowego. Przeszliśmy przez fazę seed, fundusze unijne, finansowanie VC, emitowaliśmy wiele rund obligacji i akcji, obecnie jesteśmy na NewConnect.

Przez ten czas na mapie drogowej prac nad produktem zaliczyliśmy kilka kamieni milowych – najpierw MVP, w którym zaadresowaliśmy rynek e-czytników, później przejście na model subskrypcyjny z początku tylko na iPada, a obecnie jesteśmy digitalową biblioteką wspierającą szeroką gamę urządzeń. Działamy też na dwóch rynkach – w Polsce i w Niemczech, gdzie przejęliśmy konkurencyjną platformę oferującą ebooki w modelu freemium i uczymy się teraz konwersji tej bazy użytkowników na wersję premium.

Niemcy zresztą to początek naszej ekspansji zagranicznej. Weryfikujemy w ten sposób, czy produkt, którym dysponujemy jest wystarczająco dobry by uzyskać ‘market fit’ poza Polską. Niemiecki rynek jest konkurencyjny, ale był dla nas geograficznie prostszy i przemawiały też za nim inne względy – ma dobrze poukładaną dystrybucję contentu i jest przystępny dla mniejszych graczy dzięki ustawie wykluczającej konkurencję cenową z segmentu nowości wydawniczych. Po zbudowaniu trakcji w Niemczech przyjdzie czas na kolejne kraje.

14 kwietnia 2021 Legimi pojawiło się na warszawskiej giełdzie. Proces transformacji firmy w spółkę akcyjną jest ciężki? I co stało za tą decyzją? Dobre wyniki w okresie pandemii?

Wejście na NewConnect zaplanowaliśmy już ponad 3 lata temu. Z jednej strony chcieliśmy zapewnić scenariusz wyjścia funduszom, których horyzont inwestycyjny był nam znany i dobiegał nieuchronnie końca. Dodatkową motywacją były zrealizowane przez nas crowdfundingowe emisje akcji do inwestorów indywidualnych. To atrakcyjna i relatywnie tania forma pozyskiwania kapitału o ile w perspektywie kolejnych kilku lat spółka może dać inwestorom płynność przez giełdę.

U nas tak się stało – inwestorzy crowdfundingowi podwoili swoje wkłady w ciągu 3 lat. Pandemia była w tym wszystkim raczej zagrożeniem i dodatkowym czynnikiem ryzyka, niż szansą. Choć przeszliśmy ten czas bez uszczerbku na zdrowiu i biznesie, to jednak procedura doprowadzenia do debiutu wydłużyła się przez opóźnienia w kontakcie z administracją publiczną o dobrych kilka miesięcy.

Patrząc na to jak rozwija się segment usług voice nie myśleliście albo o swoim urządzeniu albo dedykowanej usłudze?

Rzeczywiście trwa boom na usługi oferujące słowo mówione w różnej postaci. Można to połączyć nawet z urządzeniami – ostatnio, prywatnie jako rodzic zapisałem się do wysyłkowego klubu gdzie w pierwszej przesyłce otrzymywało się głośnik z pierwszym audiobookiem i wersją książkową tej samej historii, kolejne przychodzą pocztą co miesiąc. Takich eksperymentów na styku content-software-hardware będzie sporo, jednak my postanowiliśmy powstrzymać się od testowania kolejnych propozycji wartości i skupić się na dopracowaniu naszej rdzennej usługi, w której wciąż jest sporo do udoskonalenia.

Dla przykładu zaobserwowaliśmy, że najważniejsze dla naszych czytelników jest to, by nie tracili czasu na nietrafioną książkę, co psuje ich doświadczenie w aplikacji tak bardzo, że część wtedy rezygnuje. Pracujemy zatem nad systemem rekomendacji, który z tysięcy tytułów, które mamy w Legimi do wyboru, podpowie Tobie akurat ten, który będzie strzałem w dziesiątkę.

Jeśli byłbym początkującym pisarzem i chciałbym zacząć sprzedawać ebooki za pomocą Legimi to jaką kategorię byś polecił? Kryminał?

Przede wszystkim powinna to być książka literacka, czytana dla rozrywki, nierzadko w biegu – z doskoku. Urządzenia mobilne towarzyszą nam w takich sytuacjach, gdzie zwykłej książki nie mamy, a telefon tak. Umysł w takich sytuacjach pracuje na innych obrotach, nie sprawdzi się wtedy skomplikowana literatura faktu. Dobrze czytają się więc u nas kryminały, książki obyczajowe, romansowe, fantastyczne. Poczytne tytuły z tych kategorii skutkują dla autora wynagrodzeniem idącym w dziesiątki tysięcy złotych w pierwszych tygodniach od wprowadzenia do sprzedaży.

Jaką widzisz przyszłość przed Legimi?

Chciałbym, żeby nasza biblioteka stała się stałym elementem krajobrazu czytelniczego w Polsce i w tej części Europy i dawała jak najwięcej frajdy czytelnikom a wydawcom i autorom najlepsze możliwe zarobki.

 

 

Może zainteresują Cię również:



facebook linkedin twitter youtube instagram search-icon